Justyna Bolek wpadła na pomysł unikalny w skali całego świata – postanowiła połączyć fitness z polskimi tańcami ludowymi. Taką nietypową formę gimnastyki propagują już dziesiątki trenerów w całym kraju, a zainteresowanie nią dotarło nawet do Anglii i Stanów Zjednoczonych.
Rok 2012. Połowa Polski natrząsa się z grupki ubranych w tradycyjne ludowe stroje starszych pań, które w skocznym rytmie podśpiewują: „kokoko euro spoko”. W tym samym czasie Justyna Bolek bezskutecznie wysyła oferty pokazów choreograficznych zbudowane na unowocześnionej formie tańców ludowych. – Wtedy nikt tego nie chciał – opowiada w rozmowie z INN:Poland.
5 lat później Polka prowadzi już własny biznes – Slavica Dance. Co się zmieniło? Wszystko zaczęło się od Donatana.
Muzyk, który sprawił, że stroje ludowe przestały kojarzyć się z zespołem pieśni i tańca „Mazowsze”, a zaczęły z ociekającymi seksapilem młodymi kobietami, zauważył Polkę dzięki układowi choreograficznemu, stworzonemu dla cheerleaderek z Trójmiasta. Justyna Bolek wykorzystała do niego piosenkę Donatana i Cleo pt. 'My Słowianie'. Filmik trafił na YouTube'a, a Donatan udostępnił go na swoim facebookowym profilu. Za wirtualnym uznaniem poszła konkretna propozycja współpracy. Polka jeździła z duetem na występy po całym kraju.
– On przetarł szlaki. Zobaczyłam, że mogę spełnić swoje marzenia. Miałam wtedy jednak stałą pracę, trochę się również obawiałam – wspomina Bolek
Na pomysł stworzenia oryginalnego połączenia nowoczesnego fitnessu i tradycyjnych polskich tańców Justyna Bolek wpadła w trakcie pracy w szkole podstawowej, gdzie uczyła wychowania fizycznego. – Mam bardzo duży temperament i nie znoszę stagnacji. Pewnego dnia po prostu obudziłam się i pomyślałam: „skoro jest zumba fitness i fitness latino to dlaczego nie może być fitness ludowy”? – śmieje się. Jak postanowiła, tak zrobiła.
W lipcu 2015 roku powstała spółka. Na początku rozwijana w gdańskim inkubatorze przedsiębiorczości. Potem pojawił się inwestor. – Gdy spytali się, jaką mam konkurencję na rynku, powiedziałam – żadnej. Nie mogli w to uwierzyć. Przez kolejne dwa tygodnie badali, czy na świecie nie funkcjonują inne tego typu szkoły – opowiada.
Bolek zabrała się do tematu bardzo poważnie. Za pośrednictwem Donatana udało jej się znaleźć kompozytora, który podjął się stworzenia utworów odpowiadających ludowemu fitnessowi. Prawa autorskie do nich Polka natychmiast odkupiła. Zadbała o patent na Slavicę, stworzyła skrypty dla zainteresowanych tancerzy. Pierwsze szkolenia ruszyły pod koniec 2015 roku.
Zgłosiły się 33 osoby. Każda odbyła wcześniej jedno-dwudniowe szkolenie (w cenie 500-700 zł) i ruszyła w Polskę. W cenie skrypt, koszulka konstruktorska, muzyka i logo. Wszystko oparte o model franczyzy. - Instruktorzy dostają ode mnie pełną dowolność. Bez nich Slavica nie będzie istnieć – opowiada Bolek. W związku z tym miesięczne opłaty również są bardzo niskie. Bolek przyznaje, że w umowach jest zastrzeżenie, że wraz z rozwojem Slaviki cena może pójść w górę, ale na dzień dzisiejszy to tylko 49 zł.
Dzisiaj instruktorów Slaviki można znaleźć m.in. w Trójmieście, Poznaniu, Warszawie, Łodzi, a także w mniejszych miejscowościach jak Ciechanów czy Nowy Sącz. – Z tej ostatniej miejscowości dostałam zdjęcie od instruktorki. Ponad 40 osób na zajęciach – sala pękała w szwach – mówi z dumą.
Jej pomysł zdobywa również uznanie poza granicami. W październiku Justyna Bolek wzięła udział w obchodach 2. Polonijnego Dnia Dwujęzyczności w Polskiej Szkole Dokształcającej im. Henryka Sienkiewicza na Brooklynie. Dzięki nawiązanym kontaktom w Nowym Jorku rozpoczną się stałe zajęcia Slavica Dance.
Zainteresowanie pojawiło się również w Anglii. – Niedawno nawiązałam współpracę z konsulatem w Manchesterze. Od marca zacznę latać regularnie na Wyspy i uczyć miejscowych instruktorów – opowiada.