Dwa lata temu wystartował rządowy program z teoretycznie tanimi mieszkaniami na wynajem. Jeśli losy szumnie zapowiadanego projektu Mieszkanie Plus (w jego ramach również mają być wynajmowane mieszkania) potoczą się tak samo, to o taniości i powszechności wynajmu mieszkań możemy zapomnieć. "Ceny z kosmosu", "Ciekawe kto na tym zarabia" - podsumowują internauci.
Wysokie ceny, konieczność zawierania umów dodatkowych, brak miejsc parkingowych czy garaży – to wręcz odstrasza wiele osób, które chciałyby skorzystać z oferty Funduszu Mieszkań na Wynajem. W założeniu miały być prawie jak obecny projekt Mieszkanie Plus. Lokale miały być sporo tańsze, niż na wolnym rynku, łatwiej dostępne i dostępne dla osób niezbyt zamożnych. Nie są.
Komentarze na facebookowej stronie Funduszu są bezlitosne. "Jak zwykle kolejna pomoc dla bogatych" – pisze jedna z użytkowniczek. "Z całym szacunkiem – jeśli program jest we współpracy rządu i BGK - to za pieniądze z podatków" – podsumowuje drugi.
Na dodatek zamiast tysięcy lokali, w skali całego kraju jest ich zaledwie kilkaset. W tej chwili wolnych jest ok. 300 mieszkań, co łatwo policzyć, bo wszystkie oferty są na stronie funduszmieszkan.pl. Inwestycje funduszu miały być zlokalizowane w największych aglomeracjach: warszawskiej, trójmiejskiej, krakowskiej, wrocławskiej, łódzkiej, poznańskiej i śląskiej. Tymczasem w ofercie są mieszkania na warszawskich Bielanach, w Gdańsku i we Wrocławiu, a poznańskie, łódzkie i katowickie jeszcze się budują.
Program jest realizowany przez rządowy Bank Gospodarstwa Krajowego. BGK powołał m.in. do tego celu „Fundusz Sektora Mieszkań na Wynajem Fundusz Inwestycyjny Zamknięty Aktywów Niepublicznych”. Podmiotem zarządzającym portfelem aktywów Funduszu Sektora Mieszkań na Wynajem FIZAN jest BGK Nieruchomości S.A. – czyli spółka powołana przez BGK.
W Warszawie mieszkania kupione przez BGK znajdują się na ulicy Przy Agorze. Ceny wynajmu są wyższe od rynkowych i to o dobre kilkaset złotych miesięcznie. Znajduję parę, która mieszka praktycznie po sąsiedzku z inwestycją na wynajem.
– Większość mieszkań stoi tam pusta i nie ma się co dziwić. My wynajmujemy dwupokojowe mieszkanie o powierzchni 50 m kw. za 2300 zł, z miejscem garażowym. Dopłacamy tylko za prąd według wskazań licznika i kablówkę. Za takie samo w ofercie „państwowej” musielibyśmy płacić od 2400 do 2600 zł miesięcznie, plus miejsce garażowe, plus media – mówią mi Kamila i Adam.
Faktycznie – aby wynająć mieszkanie w Funduszu (w tej lokalizacji) trzeba wydać więcej, niż na wolnym rynku. Dotyczy to też mniejszych lokali. Warunki są dokładnie sprecyzowane: trzeba udowodnić swoją zdolność finansową do wynajmu, zapłacić kaucję (miesięczny czynsz), dodatkowo płacić za wszystkie media według wskazań licznika oraz miejsce na parkingu. A na dodatek ubezpieczyć mieszkanie na sumę przynajmniej 50 tys. złotych oraz zapłacić za wizytę u notariusza.
Ale ukrytych opłat jest sporo więcej. Pani Katarzyna, wynajmująca mieszkanie w Krakowie bardzo zdziwiła się, gdy okazało się, że nie ma klucza do skrzynki elektrycznej. Drobna awaria korków wymagała wezwania serwisu – czyli pana, który otworzył skrzynkę i pstryknął przełącznikiem. Cena za usługę – 55 złotych.
W zasadzie jest jednak zadowolona. – Warunki finansowe dla mnie są do przyjęcia. Są w Krakowie dużo tańsze mieszkania, ale w dużo gorszym standardzie. Mi akurat zależało na mieszkaniu bez mebli, kiedy większość wynajmujących nie była skłonna do opróżnienia wynajmowanego mieszkania. Na dodatek często żądano ode mnie kaucji w wysokości podwójnego czynszu – mówi nam pani Katarzyna.
Podczas podpisywania umowy wynajmu musimy też podać adres, pod który zostaniemy eksmitowani w razie niepłacenia czynszu czy niewywiązywania się z umowy. Oczywiście właściciel tego „awaryjnego” adresu musi się podpisać na wniosku.
W zasadzie jedynym sukcesem programu jest wynajem mieszkań w podwarszawskim Piasecznie. BGK kupił tam cały budynek ze 122 mieszkaniami i dziś ani jedno z nich nie stoi puste. Jednak piaseczyńskie ceny były faktycznie atrakcyjne – od 1100 zł za kawalerkę po 1300 – 1500 za trzypokojowe lokum o powierzchni ok. 50 m kw.
Wydaje się, że głównym problemem z Funduszem jest rozminięcie się jego pierwotnych założeń z rzeczywistością. Czy można się spodziewać, że to samo stanie się z programem Mieszkanie Plus?
– Fundusz Mieszkań na Wynajem jest projektem komercyjnym, natomiast Mieszkanie Plus ma być programem pomocowym, który ma pomagać Polakom tanio wynająć mieszkanie. W przypadku Funduszu faktycznie na początku były plotki, że ma być on mniej nastawiony na komercję, ale szybko się z tego wycofano. BGK jasno komunikuje, że jest to program komercyjny, który ma zarabiać, ma stymulować rozwój rynku najmu wskazywać kierunek rozwoju rynku najmu – mówi w rozmowie z INN:Poland Marcin Krasoń, analityk Home Broker.
Według niego trudno mówić jednoznacznie o sukcesie lub porażce programu. – Mimo wszystko jeśli nawet program można określić mianem sukcesu, to umiarkowanego. Po prostu spodziewałbym się, że tych inwestycji będzie troszkę więcej. Szczególnie rozczarowujący był początek, bo Fundusz ogłaszał, że będzie wynajmował mieszkania w Warszawie, potem okazało się, że one są w Piasecznie. Ale w Warszawie jest już budowana kolejna inwestycja, budynek mieszkalno-biurowy na ul. Samochodowej. Trzeba więc przyznać, że coś się dzieje, ale mogłoby być tego więcej – podsumowuje Krasoń.
Justyna Kwiek z BGK Nieruchomości twierdzi jednak, że Fundusz Mieszkań na Wynajem miał być od początku programem czysto komercyjnym.
– Mieszkania są budowane i oferowane na warunkach rynkowych. Ich atutem i przewagą jest standard. Są one nowe, wykończone w standardzie „pod klucz”, mają wyposażone kuchnie i łazienki, świadczymy serwis dla najemców – mówi w rozmowie z nami.
– Ważne dla nich jest też to, że partnerem jest podmiot instytucjonalny. Jesteśmy gwarantem stabilności umowy, wynajmujemy mieszkania nawet na 4 lata z możliwością przedłużenia, jeśli tylko najemca wywiązuje się z warunków umowy, czyli płaci regularnie czynsz. Więc nie będzie tu sytuacji, że ktoś na przykład rozwiąże umowę i nakaże się wyprowadzić w ciągu miesiąca – mówi Justyna Kwiek.
Pytana o dość wysokie ceny wynajmu, podkreśla, że są to mieszkania nowe.
– Cena opiera się na bardzo wielu wskaźnikach, które analizujemy podczas ustalania czynszu. Jednym z nich jest analiza podobnych mieszkań w podobnej lokalizacji i standardzie i ich cen na rynku. My oferujemy mieszkania całkowicie nowe, zaś większość oferowanych na rynku to lokale używane. Na cenę wpływa lokalizacja, położenie mieszkania, wielkość. Poza tym oferujemy trzy poziomy wysokości czynszu, zgodnie z zasadą, że im dłuższy okres, tym niższa cena. Dodatkowo oferujemy wliczone w cenę wsparcie 24 godziny na dobę, czyli rozwiązywanie drobnych problemów np. ze sprzętem AGD – wyjaśnia Kwiek.
Jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia w 2016 roku ruszyła oferta wynajmu do Funduszu setki mieszkań we Wrocławiu.
– Jest to nasza najświeższa inwestycja, możemy powiedzieć, że jesteśmy na początku procesu komercjalizacji, rozmawiamy z potencjalnymi zainteresowanymi, jest duże zainteresowanie. Pierwsi najemcy odebrali już klucze – mówi nam Justyna Kwiek.
W wyszukiwarce na stronie www.funduszmieszkan.pl ciągle jednak widać informację, że do wynajęcia jest równe sto mieszkań.