
Reklama.
Wszystko zaczęło się w grudniu 2016 roku. Smorszczewski i Czechowicz uznali, że ich drogi w PEM powinny się rozejść. Ten drugi zapewnił później, że akcjonariusz funduszu, MCI Capital, zarekomenduje pierwszego na stanowisko członka rady nadzorczej Private Equity Managers. Tak się jednak nie stało.
Walne zgromadzenie akcjonariuszy odrzuciło bowiem ten pomysł. Co ciekawe, decydujący głos w spółkach biorących udział w wyborze ma właśnie Czechowicz. Cytowany przez „Puls Biznesu” przyznaje, że w styczniu przeprowadził konsultacje, na których podstawie zdecydował nie popierać decyzji, by Smorszczewski został członkiem rady nadzorczej PEM.
Smorszczewski nie jest zachwycony tą decyzją. Lakonicznie stwierdził, że w biznesie i wśród ludzi dorosłych dotrzymywanie słowa jest kluczowe. Osoby z otoczenia spółki określają sytuację mianem delikatnej. Do tego nikt nie chce jednoznacznie opowiadać się za którąś ze stron. Cytowany przez serwis anonimowy rozmówca uważa, że w spółce było o „jedno ego za dużo”.
Co może zatem zrobić Smorszczewski? Obecnie posiada 15,9 proc. akcji PEM. Wykupienie z rynku kolejnych 4 proc. (wartych 8 milionów złotych) pozwoliłoby mu przebić próg 20 proc. Wtedy, według kodeksu spółek handlowych, miałby pełne prawo do zasiadania w radzie nadzorczej.
PEM jest obecnie wyceniane na 200 milionów złotych.
Źródło: Puls Biznesu
Napisz do autora: grzegorz.burtan@innpoland.pl