Trudno znaleźć w Polsce paliwo droższe, niż na zakopiańskich stacjach benzynowych. Zarówno olej, jak i benzyna są pod Giewontem droższe o 60 – 70 groszy za litr, niż w Krakowie. Zbulwersowało to nawet burmistrza Zakopanego, który w swoim mieście tankował benzynę za ponad 5,20 zł za litr. Tak jest ponoć na wszystkich stacjach w Zakopanem.
Zimowa stolica Polski słynie nie tylko z urokliwego klimatu i pięknych widoków, ale również z wysokich cen i merkantylnego podejścia do turystów. Włodarze tego miasta zaczęli myśleć jak przyhamować z przedsiębiorczością swoich lokalnych rodaków, bo grozi to odpływem turystów i pogorszeniem opinii o miejscowości. Nie mówiąc już o tym, że ceny dla mieszkańców nie są przecież niższe.
Miasto zgłaszało już sprawę do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, ale nie znaleziono dowodów na zmowę cenową. I prawdopodobnie jej nie ma, stacje wcale nie muszą konsultować ze sobą swoich cen – wystarczy, że wszystkie mają wysokie. Wtedy jest to jak najbardziej naturalne i dozwolone tzw. naśladownictwo cenowe.
Miasto opracowało więc plan budowy własnej stacji benzynowej, na której chce sprzedawać paliwo po niewygórowanych cenach. Burmistrz Zakopanego, Leszek Dorula, szuka odpowiedniego miejsca. Może to przynieść efekt, bo na przykład w Krakowie najtańsze paliwo jest na stacji MPO.
Ewentualna budowa miejskiej stacji w Zakopanem potrwa, na razie więc warto pamiętać o tym, żeby wybierając się w góry, zatankować odpowiednio wcześniej.