Do tej pory dużo mówiło się na temat czarnych list pracodawców, którzy nie wywiązują się ze swoich zobowiązań. Mało kto jednak wie, że swoje bazy niechcianych kandydatów tworzą również rekruterzy. O praktykach pracowników HR i agencji rekrutacyjnych donosi Pulsh HR. Według informacji portalu na listach "niezatrudnialnych" znajduje się już kilkadziesiąt tysięcy Polaków.
Jakie zachowania mogą spowodować, że zostaniemy wyautowani przez rekruterów? Doprowadzić mogą do tego bardzo poważne przyczyny np. agresywne zachowanie względem osoby rekrutującej albo przyjście na rozmowę pod wpływem alkoholu. Dział HR może się jednak do nas zniechęcić również wtedy, gdy bez uprzedzenia nie pojawimy się na spotkaniu.
Podstawą do pojawienia się na nieformalnej "czarnej liście" są również kłamstwa w CV. Choć tutaj wiele zależy od osób, które nas rekrutują. Dla części firm dyskwalifikujące będzie nawet drobne „podrasowanie” naszego życiorysu, inne są w stanie przymknąć na to oko.
Rekruterzy uspokajają jednak, że opuszczenie „czarnej listy” jest możliwe w sytuacji, gdy kandydat zachowa się w sposób, który przekona pracodawcę do zmiany opinii. Chyba, że wcześniejsze uchybienia miało bardzo istotny dla przedsiębiorstwa charakter.
Co interesujące, hr-owcy wykluczają podobno z rozmów również kandydatów, co do których mają wątpliwości, jeszcze zanim zobaczą ich na oczy. W tej grupie można wyróżnić osoby przez długi czas nieaktywne zawodowo i takie, które ukończyły już 50. rok życia (szczególnie narażone są tu długotrwale bezrobotne kobiety).