Oszuści już naleźli sposób w jaki sposób zarobić na antysmogowej histerii. Media na każdym kroku apelują, że konieczna jest wymiana starych pieców, ludzie zaczęli więc podszywać się pod pracowników energetycznych i pobierać pieniądze za audyt, który w rzeczywistości jest...darmowy.
Wykorzystywanie braku nadmiernej czujności w narodzie wciąż jest w modzie. Swego czasu przez Polskę przetoczyła się fala oszustw polegających na wyłudzaniu pieniędzy od starszych ludzi. "Jestem twoim wnuczkiem i mam problemy finansowe" słyszeli, gotówkę podejmował kolega, a po otrzymaniu wypłaty duet znikał jak we mgle. Jakie czasy, takie oszustwa można by jednak rzec. Gdy na tapecie pojawił się problem smogu, wyłudzacze nie czekali więc ani chwili.
Na czym polega ten proceder? W ostatnich latach coraz więcej gmin decyduje się na dofinansowania do wymiany tzw. „kopciuchów” na nowe urządzenia. Według badań to właśnie nieekologiczne piece odpowiadają za większość miejskiego smogu. Aby dostać pieniądze trzeba jednak pozwolić specjalistom na przeprowadzenie tzw. audytu energetycznego. Jest on bezpłatny, bo ciężar finansowy wzięły na siebie urzędy marszałkowskie, które wydatkują w ten sposób środki unijne. Nie wszyscy jednak o tym wiedzą.
Gminy ostrzegają, że po domach krążą oszuści, którzy podszywają się pod pracowników energetycznych. Za usługę liczą sobie 150 złotych. Wcześniej potrafią grozić swoim klientom karami administracyjnymi za odmowę wpuszczenia ich do domu.
Samorządowcy zwracają natomiast uwagę na to, że listę planowanych wizyt i firm uprawionych do przeprowadzania audytów każdy mieszkaniec może znaleźć na stronie internetowej gminy.