Można jednocześnie walczyć ze smogiem i sponsorować najtańsze piece węglowe? Można. Skutecznie czynią to warszawscy urzędnicy. Mają w swoich zasobach 1655 lokali komunalnych opalanych węglem i zamiast po prostu wymienić w nich ogrzewanie, dorzucają mieszkańcom do kupna piecyków nie spełniających żadnych norm.
W stolicy jest łącznie około 15 tys. nieruchomości opalanych węglem, włączając w to prawie 1655 lokali komunalnych. Te drugie są często usytuowane w miejscach szczególnie narażonych na smog – dzielnicach nieco ościennych, w budynkach bez centralnego ogrzewania bądź doprowadzonego gazu.
Dane pochodzą ze spisu, jaki przeprowadzili aktywiści z grupy Warszawa bez Smogu. Najwięcej lokali komunalnych z piecami węglowymi jest w Wawrze (696), na Pradze-Południe (439) i Targówku (113). Cztery dzielnice nie mają żadnego takiego lokalu, są to Ursynów, Żoliborz, Ochota i Bielany. Brakuje danych z Pragi Północ oraz Mokotowa.
Co gorsza, dzielnice ciągle dofinansowują zakup pieców do takich lokali. Wawer w zeszły roku kupił ich 29, w tym doda kolejne 30. Nie są to piece niskoemisyjne, ale najtańsze piecyki, nie kwalifikujące się do żadnych norm, emitujące wszystkie zanieczyszczenia wprost do komina. Władze Wawra twierdzą, że aby zamontować nowoczesne piece, trzeba najpierw wyremontować kominy a na to już nie mają pieniędzy.
Jednak w tym roku w mieście ruszył wart 23 mln zł program wymiany pieców dla wszystkich osób palących węglem. Władze zdecydowały się na zwrot nawet 75 proc. wartości nowego pieca, do wysokości 7 tys. złotych. Wnioski będą przyjmowane do końca marca, ale prognozy są słabe. Do tej pory złożyło je ledwie 30 osób.
W Krakowie władze wydały 63 mln zł na wymianę 4200 pieców, co daje 15 000 zł na każdy piec. 23 miliony wystarczyłyby więc akurat na wymianę ponad półtora tysiąca pieców...