To był klasyczny falstart: strona Strimi.pl – „alternatywa dla Wykopu”, jak pisano o niej na początku roku – padła po kilku godzinach. I nie podniosła się do końca lutego. W tle czai się TrendPeaks – znowuż, „pierwsza realna alternatywa dla Wykopu”. Jednak próby przepowiadania popularnemu polskiemu serwisowi kłopotów, czy nawet porażki to jak wieszczenie nadchodzącej Apokalipsy: psy szczekają, karawana jedzie dalej.
Około ośmiu tysięcy ludzi na minutę – taki miał być ruch na stronie Strimi.pl 31 stycznia, zanim jeszcze padła. Tak opisuje to przynajmniej na fanpage Strimi na Facebooku administrator. Od tamtej pory rzekomy rywal Wykopu nie jest jednak w stanie powrócić do sieci. „Plan jest taki, aby wyrobić się w tym miesiącu i dołożymy wszystkich starań, aby się z tego terminu wywiązać” – kwitują administratorzy. Na trzydzieści godzin przed końcem miesiąca nic nie wskazuje na to, by miało się to udać.
Lepiej radzi sobie TrendPeaks: automatyczna wyszukiwarka tekstów najpopularniejszych na Facebooku, układająca je w przypominający Wykop (choć powstający automatycznie) zestaw. Na stronie można zobaczyć, co budzi emocje internautów – problem jednak w tym, że nie sposób samemu tych emocji wywołać, podgrzewać i brać udział w emocjach innych. Jeżeli Strimi mogłoby jeszcze uchodzić za przedsięwzięcie z pogranicza social bookmarking (czyli stron łączących funkcje społecznościowe z tagowaniem czy katalogowaniem treści), tak TrendPeaks brakuje tego społecznościowego elementu. A to armia „mirków” – jak mawiają o sobie użytkownicy Wykopu – jest fundamentem jego potęgi.
Ból braku zainteresowania
To już niemal dwanaście lat. Gdy Wykop powstawał pod koniec 2005 roku, pewnie nieliczni nad Wisłą widzieli w nim jakiś większy potencjał. Z drugiej strony, serwis Digg.com, który polski twórca Piotr Chmolowski w pewnej mierze po prostu skopiował, był wówczas w rozkwicie. – Digg.com był prekursorem i wzorcem dla takich serwisów jak Wykop. Trudno nazywać je portalami, bo ich zawartość treściowa i usługowa jest bardzo uboga. To po prostu zbiór ciekawych tematów i miejsce wymiany opinii między użytkownikami – mówi INN:Poland Michał Bonarowski, specjalista cyfrowej komunikacji i public relations.
– W zasadzie Wykop to dwie społeczności: użytkownicy, którzy czytają nasze treści, ale nie posiadają swojego konta oraz ci, którzy treści tworzą i posługują się kontem – podsumowuje w rozmowie z INN:Poland Michał Białek z zarządu Wykopu. – Ci drudzy nie są przypadkową grupą: znają się, spędzają razem czas, współorganizują imprezy, pomagają sobie. Tworzą społeczność – dodaje.
Bonarowski widzi jednak też inny aspekt udzielania się na Wykopie. – Fundamentem popularności takich serwisów jak Wykop jest to, że każdy może w nich zaistnieć. To korzyść, ale i przekleństwo. Przy czym to wciąż odpowiedź na największą bolączkę, zarówno tradycyjnych, jak i „nowych” mediów: brak zainteresowania. Każdy może wytworzyć mnóstwo treści, ale o uwagę innych, otoczenia, trzeba walczyć. A na Wykopie akurat łatwo je uzyskać – kontynuuje Bonarowski.
Dziś walczy o tę uwagę przeszło 2,5 mln użytkowników (dane według PBI/Megapanel z lipca ubiegłego roku). Białek preferuje jednak wyniki, jakie dostarcza Google Analytics, a według niego użytkowników w styczniu tego roku było 5,3 mln. Przy czym to użytkownicy, jak podkreślają eksperci, „najbardziej wartościowi”. – Środowisko użytkowników Wykopu to często ludzie bardzo aktywni w sieci, nawet jeżeli ta aktywność to tylko wykopywanie lub zakopywanie. To ludzie, którym na czymś zależy, chcą się czymś podzielić ze światem i chcą, żeby to dotarło do jak najszerszej grupy odbiorców – kwituje Bonarowski.
Reddit nie ma tego zapachu cebuli
„Mirki” lubią walkę. Na początku lutego do Niemiec pojechał ogromny billboard na przyczepie przypominający o tym, że to III Rzesza budowała w Polsce obozy koncentracyjne – efekt inicjatywy podjętej na Wykopie jeszcze w 2015 roku. „Mirki” wymierzyły sprawiedliwość piratowi drogowemu, który zasłynął z forsownej jazdy swoją limuzyną BMW w godzinach szczytu w jednej z metropolii. Na Wykopie rodziły się protesty przeciw ACTA, skrzykują się pracownicy skrzywdzeni przez nieuczciwych pracodawców, obrywało się też osobom niezbyt lubianym (subtelnie rzecz ujmując) przez społeczność, jak Lech Wałęsa czy Jarosław Kuźniar.
Osobnym polem walki są demonstracje siły adresowane do administratorów samego portalu: „wykopki” potrafiły zmusić do przeprosin administratorkę, która usunęła z jednego z mikroblogów wpis kompromitujący dla moderatorki; trzy lata temu z ich zmasowaną krytyką spotkały się plany zmian w funkcjonowaniu mikroblogów; kilka miesięcy temu kontrowersje i liczne protesty wywołała sesja AMA (ask me anything) z Jarosławem Sokołowskim, pseudonim „Masa”.
„Mirki” nie szczędzą też złośliwości sobie nawzajem. Lewacy kpili z Jana Pawła II, prawicowcy „zakopywali” wrzutki, które uznawali za lewicowe. – Jak jeszcze może iść do przodu nasz Wykop? Jego użytkownicy mogą ewoluować w kierunku lepszej, bardziej kulturalnej dyskusji. Głównie po to, żeby nie odstraszać nowych użytkowników, tych większego kalibru – pisał kilka miesięcy temu „mirek” o ksywce „pies_harry”.
– Na Reddicie wypowiadają się czasem naukowcy. Mają też swoje subreddity. To są poważni ludzie. Tu pewnie odstrasza ich niedojrzałość. Robią tam też AMA znani ludzie. I nie ma zmiłuj, jak podpadną, mogą oberwać nawet bardzo chamsko. ALE – chamstwo jest na Reddicie raczej wyjątkiem, regułą jest masa bardzo dobrych, merytorycznych pytań w AMA – dodawał. – Na Reddit nie ma tego zapachu cebuli – sekundował mu „ozzie”. – Na Wykop to sobie wejdziesz nawet zza granicy i od razu masz klimat. Musi się łezka w oku kręcić emigrantom – odpowiadał „pies_harry”.
– Wykop wyrósł na środowisku związanym z IT. Ale z czasem wyrósł poza nie i dziś sięga znacznie, znacznie dalej – opisuje Białek. Według niego, dzisiejsi użytkownicy serwisu to przede wszystkim osoby w wieku 15-30 lat, z kilkuprocentową przewagą mężczyzn. Korzystają z urządzeń mobilnych, a przede wszystkim zupełnie inaczej szukają informacji. – Nie na Wirtualnej Polsce czy Onecie, nie w portalach informacyjnych. Oni przede wszystkim sami je tworzą i wskazują wybrane elementy z zewnątrz – kwituje menedżer Wykopu.
Gorący oddech Zuckerberga
Wbrew pesymistycznym scenariuszom, jakie snują nawet „mirki”, Wykop ma się całkiem nieźle. Przetrwał natarcie serwisu Gwar firmowanego przez Agorę, Sfory czy Kciuka Grupy O2. – Podobną funkcję miał mieć serwis wyczaj.to – istniał mniej więcej od 2007 do 2010 roku, też udostępniał platformę do pokazywania znalezisk – nie zaistniał jednak szeroko, pomimo wsparcia potężnego Onetu, bo polski użytkownik jest bardzo konserwatywny – podkreśla Michał Bonarowski. – I jeżeli nowy serwis nie proponuje nowej jakości lub wyższego komfortu korzystania – nie zmieni swoich przyzwyczajeń. A na takim rynku trudno mieć coś wyraźnie różnego od istniejących serwisów – dorzuca.
Jeżeli wierzyć ówczesnym właścicielom serwisu, już kilka lat temu Wykop był dochodowy. – Wykop zarabia na reklamie. Potrafimy przelać na stronę klienta dość sporo ruchu, więc staramy się to monetyzować – opowiadał wówczas szef firmy, Tomasz Drożdżyński. – Mamy produkty dla partnerów kontentowych, których ciągle nam przybywa, mamy nasz najbardziej znany produkt – Wykop Sponsorowany, który również cieszy się dużym zainteresowaniem. Robimy kampanie niestandardowe, które idealnie nadają się do budowania wizerunku w sieci – wyliczał.
Formy takie, jak Wykop Sponsorowany kosztowały kilka tysięcy złotych, inne niestandardowe formy kampanii wyceniano indywidualnie. – Jeżeli jakaś firma ma do wydania budżet kilku, kilkunastu tysięcy złotych na reklamę w internecie, to raczej nie ma lepszego miejsca niż Wykop, by to zrobić – zachwalał Drożdżyński. Do tego można dorzucić zapewne dodatkowe przychody, jak choćby sprzedaż T-shirtów z firmowym logo (39 zł).
Dziś potwierdza to Białek, zastrzegając, że użytkownicy Wykopu wciąż niechętnym okiem patrzą na natrętne "tradycyjne" reklamy internetowe. Stąd formuły natywne i niestandardowe: Wykop Sponsorowany, Wykop Poleca, Wykop Market – formuła samoobsługowa, kosztująca zaledwie 100 zł. – W przypadku form sprzedawanych wydawcom treści, jak Wykop Poleca, oferujemy najtańszy koszt przekierowania w polskim internecie: około 3 groszy za przekierowanie – mówi Białek. – Oczywiście, miewamy i musimy miewać reklamy standardowe, bo też zdarza się, że klient domu mediowego chce mieć dużą tradycyjną kampanię niż nową kreację – przyznaje też.
Zdaniem Bonarowskiego, dziś najgroźniejszym rywalem Wykopu jest Facebook. – Wrzucanie linków do ciekawych znalezisk to jedna z jego najpopularniejszych funkcji, a taki agregator ma znacznie większy zasięg – dowodzi ekspert. – W najczarniejszym scenariuszu na Wykopie mogą pozostać najwierniejsi fani, którzy będą się dobrze czuli wyłącznie we własnym towarzystwie. Tyle że będą stanowili zamkniętą grupę, co nie musi się podobać reklamodawcom i może się odbić na modelu biznesowym Wykopu – kwituje. – Od lat Wykop jest rentownym biznesem, zarabiamy na siebie i nie mamy problemów finansowych – pointuje jednak Białek. – Skłamałbym, narzekając. Jesteśmy okrętem, który wciąż jest na wodzie – ucina.