Polscy popularyzatorzy Kambo zachwalają, że trucizna produkowana przez amazońską żabę leczy wszystkie prawie wszystkie dolegliwości świata. – Nie spłaci jednak za nas kredytu – jak dowcipnie zauważają twórcy fanpage'u Kambo Poland.
O ceremonii Kambo po raz pierwszy zrobiło się głośno w listopadzie ubiegłego roku, kiedy po zaaplikowaniu sobie jadu amazońskiej żaby, zmarła jedna z uczestniczek terapii w Grodzisku Mazowieckim. Reszta fanów nic sobie jednak z tego nie robi. Na przełomie lutego i marca rozpoczynają kolejny cykl leczenia się za pomocą tej kontrowersyjnej metody.
Na czym polega? Chętni, zazwyczaj kilka-kilkanaście osób, zbierają się co parę miesięcy w wynajętej sali, by odbyć specjalną ceremonię. Klient już tydzień wcześniej musi odstawić m.in. alkohol i ostre przyprawy, a dzień przed podaniem Kambo – również pościć. Przed samym zabiegiem klient wypija około 2 litrów wody. Jak twierdzą znawcy sztuki – by rozpuścić wprowadzaną później do organizmu truciznę. Kambozeiro, czyli prowadzący rytuał, wypala na skórze kilka kropek, zdejmuje zniszczony naskórek i w jego miejsce na zwilżonej deseczce podaje wydzielinę żaby. Wszystko za jedyne 200 zł.
Opisy tego, co dzieje się później, są zadziwiająco zbieżne. Po minucie następuje uderzenie ciepła do głowy. Następnie przyspiesza rytm pracy serca (nawet do 160 uderzeń na minutę) pojawiają się wymioty, opuchlizna, zawroty głowy. – 15 do 20 minut hardkoru. To ciężkie graniczne przeżycie z doświadczaniem niemal śmierci. To przeokropne – opowiadał podczas wywiadu dla internetowej telewizji NTV dr Arkadiusz Uznański. Mężczyzna uchodzi za guru środowiska i jego naukową podporę. W wywiadzie przyznał, że jest jedynym, znanym mu lekarzem, który zdecydował się przyjąć Kambo.
– Miałem potężna astmę zostały mi tylko sterydy i wziewki antyhistaminowe – tłumaczy przyczyny rozpoczęcia przygody z eksperymentalną terapią. Zachwala Kambo, choć jak sam przyznaje, w jadzie zidentyfikowano około 200 różnych substancji, z czego zbadanych zostało mniej niż 100. Kto decyduje się się na taką ruletkę?
– Miałam duże problemy z pamięcią, nie pamiętałam nawet, co i gdzie kładę. W stresie zapominałam nazw codziennych przedmiotów. Stres wywoływał u mnie problemy z kręgosłupem i stawami – opowiada INN:Poland Grażyna Kacperek, która 7-krotnie uczestniczyła w ceremonii Kambo. Kobieta opowiada, że odkąd zaczęła aplikować sobie wydzielinę żaby, ustały również jej problemy z zatokami.
Pani Grażyna opowiada, że znany jest jej również przypadek wyleczenia z nowotworu. Ale to nie wszystko. Największa grupa skupiająca fanów Kambo – Kambo Poland (ich fanpage liczy niemal 1,5 tys. członków) chwali się na swoim facebookowym profilu całą listą chorób, z którymi można sobie poradzić dzięki oczyszczającym właściwościom jadu. Wśród nich jest np. depresja, Alzhaimer, migrena, AIDS, choroby skóry, a nawet problemy z płodnością. Dla każdego coś miłego.
Ceremonia Kambo przywędrowała do nas z Ameryki Południowej. Miejscowe plemiona aplikują jad chwytnicy zwinnej (Phyllomedusa bicolor) już noworodkom wierząc, że działa on jak naturalny antybiotyk. Jest naturalną szczepionką używaną od tysięcy lat przez rdzenne plemiona Amazonii w celu zwiększenia potencjału systemu odpornościowego, a także, by wyostrzyć zmysły używane na polowaniach – piszą twórcy Kambo Poland.
Sceptyków jednak nie brakuje. – Muszę przyznać, że wygląda skutecznie, ale to nie czyści duszy, która też jest ważną i nieodłączną częścią człowieka. Polecam obok Kambo stosować Seppuku, bo nic tak nie oczyszcza duszę jak dalekowschodnia medycyna – kpi na fanpage'u organizacji jeden z facebookowiczów.
Równie nieufny wobec Kambo pozostaje świat nauki. Dzwonimy do Regionalnego Ośrodka Ostrych Zatruć i Oddziału Toksykologii Klinicznej w Sosnowcu – jednego z kilku wyspecjalizowanych w toksykologii ośrodków w Polsce.
– To raczej szamańskie metody – przekonuje lek. med. Mariusz Kicka. Toksykolog zauważa, że Kambo nie jest metodą leczniczą. Nie ustalono żadnych zaleceń co do jego stosowania w konkretnych schorzeniach. – Świadome trucie się tajemniczymi truciznami pochodzącymi z żab nie jest zbyt rozsądne. Ciężko tu mówić o jakimś pozytywnym wpływie na zdrowie – dodaje.
Skąd więc biorą się liczne relacje osób, które twierdzą, że odkąd zaczęły aplikować jad żaby, ich życie odmieniło się o 180 stopni? – Nie mam pojęcia, proszę pana – słyszę w odpowiedzi. Po chwili zastanowienia dr Kicka dodaje. – Gdy zbierzemy odpowiednio dużą grupę osób, to z pewnością znajdziemy wśród nich takich, którzy będą twierdzili, że widzieli Marsjan. To nie jest dowód na cokolwiek – puentuje.