Warszawa ma swoje Veturilo, Kraków może pochwalić się Wavelo. Miejskie systemy wypożyczania rowerów kwitną w najlepsze, ale może się to szybko skończyć, jeżeli ceny za ich użytkowanie zostaną wywindowane do poziomu, który od marca tego roku poznali mieszkańcy byłej stolicy Polski. Drałuj ile sił, bo każda minuta będzie cie drogo kosztować - zdają się sugerować miejscowy operator.
Ile powinna kosztować godzinna przejażdżka miejskim rowerem? Złotówkę, dwie? W Warszawie postawiono na tę pierwszą opcję. W niewyobrażalnie drogim z perspektywy Polaka Londynie to 2 funty (ok. 10 zł) za całą dobę. W Krakowie postanowiono nie bawić się jednak w takie subtelności.
Od 1 marca ruszył tam system jednorazowego wypożyczania rowerów, który obejmuje 30 stacji i 300 jednośladów. Godzina takiej przyjemności to jednak 11 złotych i 40 groszy (19 groszy za minutę). Czyli trzy razy drożej niż rok temu i dwa razy więcej niż wynosi cena godzinnego biletu MPK.
Jak podaje Dziennik Polski jest to wynikiem błędu urzędników z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Miasto zawarło bowiem umowę z operatorem BikeU, nie wyznaczając maksymalnej kwoty za jaką można wypożyczyć rower.
Warto zresztą zauważyć, że wykupienie miesięcznego abonamentu kosztuje tylko...19 złotych. Za te kwotę dostaniemy 60 minut jazdy dziennie. Rozszerzenie tego pakietu o kolejne pół godziny to koszt 24 zł (albo 224 złotych rocznie). Jeżeli ktoś uparcie unika abonamentu może się jeszcze zdecydować na wykupienie 12 godzin za 29 złotych.
W Warszawie, gdzie Veturilo cieszy się bardzo dużą popularnością, pierwsze 20 minut jazdy jest za darmo, a system premiuje częste przesiadki, co sprzyja spontanicznemu korzystaniu z miejskich jednośladów. W byłej stolicy Polski postawiono w tym czasie na stałych klientów. Czy okaże się to równie skuteczną strategią?