Łukasz Jakóbiak to sprawca największego zamieszania ostatniego weekendu. Popularny youtuber najpierw pokazał swoim fanom zdjęcia z wywiadu, jakiego miał udzielić słynnej amerykańskiej prezenterce Ellen DeGeneres, by chwilę później przyznać, że była to jednak wielka mistyfikacja. W wywiadzie dla INN:Poland Karolina Korwin-Piotrowska przekonuje, że akcja twórcy 20m2 to "fajna, motywująca historia" a jego najzacieklejszymi przeciwnikami są dzisiaj ci, którym w jakiś sposób zagroził. Czyli yotuberzy i media.
Po happeningu Jakóbiaka internauci podzieli się na dwa obozy. To była mistrzowska zagrywka marketingowa czy kompromitacja?
Jestem bliższa temu pierwszemu. Bardzo mi się podoba, że nie siedział na tyłku i zrobił coś w kierunku realizacji swoich marzeń. I w dodatku za własne pieniądze. A ta akcja musiała kosztować ich mnóstwo. Zrobienie w drukarce 3D mebli, odtworzenie całego studia i znalezienie sobowtóra Ellen to wszystko rodzaj kreatywnego szaleństwa, które mi się podoba. 100 razy bardziej wolę takiego Jakóbiaka, który bierze się z życiem za bary, niż tych wszystkich hejterów krytykujących go zza ekranów komputerów.
„Jeżeli to projekt życia to współczuję”, „wiejski głupek” - trochę mu się dostało.
Krytycy zawsze się znajdą. A ja chciałabym żeby dzięki niemu świat zobaczył, że Polska nie jest chorym krajem, gdzie ludzie gryzą się po tętnicach, jak w przytoczonych przez pana komentarzach. Że tu mieszkają ludzie, którzy mają marzenia. W dzisiejszych czasach bardzo mało jest pozytywnego, szczerego przekazu. A w tym jest. Zresztą mam wrażenie, że Jakóbiak pada ofiarą ogromnych podziałów na youtubie.
?
To towarzystwo, które po cichu sprzedaje na Allegro prezenty od sponsorów, bo już nie ma na chleb, nagle obwieściło, że mamy za sobą „najczarniejszy dzień youtuba”.
Mamy do czynienia z hipokryzją?
Oni złote czasy mają już za sobą. Powie to każda osoba związana z marketingiem internetowym. Przychodzi moment weryfikacji tego, kto jest kim w tym środowisku. Na ile te wszystkie lajki, lajeczki i share'y przekładają się na pieniądze. I to widać po ich nerwowej reakcji na zachowanie Jakóbiaka.
Padają oskarżenia, że poszedł w tanią popularność
Na pewno dzięki tej akcji dowiedziało się o nim więcej osób. Może mu to pomóc w wyjściu na rynek międzynarodowy, co podobno planuje. Ale co w tym złego? Wolę takiego Jakóbiaka, który jest self-made manem i jest szczery w tym co robi, niż np. Grzesiaka, który został wymyślony od początku do końca.
Obu panów coś jednak łączy – obaj są mówcami motywacyjnymi. Czy pod kątem wizerunkowym ruch Jakóbiaka okaże się opłacalny?
To świetny strzał. Jeżeli ktokolwiek wątpił w to, że Łukasz mówił od serca, to teraz może być już pewien. Jego klienci mogli przekonać się, że te wszystkie opowieści o spełnianiu marzeń nie są tylko nic nie znaczącą papką. A jeżeli cała akcja zakończy się powodzeniem? Przecież to będzie już totalny odlot.
No właśnie – powodzeniem. Na miejscu Ellen zaprosiłaby go Pani?
Natychmiast. Wysłałabym mu bilet samolotowy z miejscem w biznes klasie. Zaprosiłabym go do studia i powiedziała: „Wszystko ok, tylko ta babka jest do mnie niepodobna. Ma za grube uda. Ale wszystko inne się zgadzało – super robota!”. I może się tak stać. Ellen ma monitoring mediów z całego świata i sądzę, że to do niej dotrze. Życzmy sobie. żeby jakiś Polak u niej wylądował nie dlatego, że kogoś zamordował, zjadł. a resztki spakował do beczek, tylko ze względu na to, że tyle zainwestował w realizację swojego marzenia. Czy my potrzebujemy lepszej bajki w świecie takiego beznadziejnego przekazu? Wydaje mi się, że nie. To fajna, motywująca historia.
Motywująca i infantylna zarazem. Czy 33-latek nie powinien mieć poważniejszych planów życiowych niż spotkanie z amerykańską gwiazdą w telewizyjnym show?
Żenujący ageizm. Chciałby pan, żeby ktoś odbierał panu prawo do marzeń po przekroczeniu określonego wieku? To pokazuje, jak wychowujemy ludzi. Jak można komuś powiedzieć, że przekraczając „trzydziestkę” traci się prawo do pewnych pragnień? Tym bardziej, że to nie są marzenia pod tytułem „rozwalę pół miasta”. Nikomu w ten sposób nie zaszkodził.
Na moment te marzenia stały się nawet medialnym faktem
I to właśnie dlatego media były pierwsze do wytykania go palcem. On je okrutnie zdiagnozował. Obnażył ich niechlujność i brak rzetelności. Dzisiaj to, co pojawia się u gwiazd na Facebooku albo Instagramie jest bezrefleksyjnie kopiowane bezpośrednio do artykułów. Newsów się nie weryfikuje. Rozmawiałam z Łukaszem i mówił, że nie spodziewał się, że nikt ani przez sekundę nie postawi przy tym znaku zapytania. Można było próbować skontaktować się z Ellen, ona ma mnóstwo kanałów komunikacyjnych. Weryfikacja takiej informacji to kwestia kilku godzin. Ale nikt się o to nie postarał. Mogłabym dzisiaj ogłosić że jadę do Gordona Ramseya i wszyscy w to uwierzą. Bo polskie media sięgnęły poziomu gleby.