W jego koszuli chodził Tomasz Kot, grający prof. Religę w „Bogach” a także agent CIA w filmie „Jack Strong”. Dziś gra w niej Paweł Małaszyński na planie najgłośniejszej produkcji w TVN i pół obsady serialu Bodo. Kaliska manufaktura Tomasza Wypycha szyje koszule nie tylko dla największych produkcji telewizyjnych i filmowych, ale i dla wymagających klientów, raczej za granicą, niż w Polsce.
Po szyte na miarę koszule marki Tom Wypych trzeba się wybrać do Kalisza. Tam klient jest mierzony a następnie poświęca trochę czasu na wybranie materiału, kształtu kołnierzyka, mankietów i wielu innych drobiazgów. Koszula będzie gotowa po trzech tygodniach. A jej cena będzie wysoka, ale nie powali na kolana.
– Jest ona uzależniona przede wszystkim od jakości tkaniny. Przymiarek nie jest dużo, na pewno nie tyle, co w przypadku garnituru czy marynarki. Można przyjąć, że średnia cena koszuli na miarę to 300 – 400 złotych – mówi w rozmowie z INN:Poland Tomasz Wypych, kierujący tym rodzinnym biznesem. Wydanie podobnej albo wyższej sumy na koszulę w sieciówce nie jest problemem.
Rodzinnym, bo tradycja zakładu sięga lat 20 zeszłego wieku. – Moja babcia mieszkała w Warszawie, fachu uczyła się w domu towarowym braci Jabłkowskich. To był taki nasz „przedwojenny Harrods”, dość ekskluzywny. Tak zaczęła się działalność naszej firmy. Dziadek był wojskowym, więc koleje losu rzucały go w różne miejsca. A wraz z nim działalność krawiecką babci. Siłą rzeczy firma szła za wojskiem, za karierą dziadka. Warszawa, Lublin, Równe i na końcu Kalisz. Tym samym zajmował się mój ojciec i z pokolenia na pokolenie – ja. Zajmuję się firmą od początku lat 90. – opowiada Wypych.
Kim są jego klienci? – To głównie osoby, które mają zamiłowanie do zindywidualizowanej garderoby, mają wyczucie w tej materii i cenią sobie jakość. I są skłonni poświęcić czas, bo mogą sami wybrać materiał, formę, kształt choćby kołnierzyka. To są elementy niby mało widoczne, ale koszula składa się ze sporej liczby elementów, które można sobie dopasować. Klientami są więc ludzie biznesu, politycy, arystokracja, dyplomaci – spektrum jest bardzo szerokie – tłumaczy Tomasz Wypych.
Nie wymienia nazwisk, ale część klientów wymaga specjalnej obsługi. – Zdarza mi się, szczególnie w przypadku osób, które nie mogą się zbyt swobodnie poruszać, że dokonuję indywidualnego pomiaru w domu lub biurze czy siedzibie klienta. Ale to wyjątkowo, normalnie zapraszam do siebie do zakładu – zdradza nam.
Koszul na miarę szyje kilkadziesiąt miesięcznie, oprócz tego 20 jego pracowników zajmuje się szyciem „standardowych” koszul. – Mam klientów z całej Polski, współpracuję z wieloma sklepami, szyję też dużo koszul za granicę. To jest mój główny rynek, bo w Polsce po prostu nie ma klasy średniej, a więc naturalnej grupy klientów. Ja też nie mam tyle pieniędzy, by szeroko się promować, więc faktycznie nie jest to łatwa działalność. Tym bardziej, że dziś koszule można kupić nawet w dyskoncie, w cenie praktycznie dumpingowej – mówi nam Wypych. Na eksport wysyła 80 procent produkcji.
W Warszawie koszule Tom Wypych można kupić np. w sklepie Dyplomata na rogu Jana Pawła i Ogrodowej.
– Szyjemy też sporo dla firm, które chcą mieć indywidualne koszule, na przykład dla pracowników, z logotypem, na targi, na prezenty. Są one w jakiś sposób zindywidualizowane, ale powiązane z wizerunkiem firmy. To jest rynek dość obliczalny, bo – dla odmiany – w sklepach panuje bardzo duża sezonowość. Na przykład w okresie zimowym (od listopada do kwietnia) sprzedaż koszul gwałtownie spada, nie wiem dokładnie z czego to wynika. Może z ekspansji sieciówek, może rośnie wtedy sprzedaż internetowa – zastanawia się Tomasz Wypych. Tkaniny na koszule kupuje we Włoszech, w Chinach, Turcji, ewentualnie Indonezji.
Koszula dla Religi
Uszyta w zakładzie Tomasza Wypycha koszula, którą nosił Tomasz Kot na planie „Bogów” powstała na podstawie historycznego zdjęcia prof. Religi. Jak koszule Wypycha trafiły do showbiznesu?
– Trudno powiedzieć, to wyszło jakoś naturalnie. Były czasy, kiedy wielu artystów i aktorów zajmowało się sprzedażą naszych koszul. Z drugiej strony zawsze było nam blisko do takiego ambitniejszego krawiectwa, nie chcę powiedzieć artystycznego. Mieliśmy więc kontakty z teatrami, reżyserami. Wszystko wyszło albo w konsekwencji, albo z przypadku. Ale tak naprawdę zaczęło się chyba od filmu Władysława Pasikowskiego, bo kostiumografowie, którzy z nim pracowali, zajęli się później szerzej współpracą ze mną – mówi nam właściciel firmy.
Faktycznie, pierwszą ważną produkcją, w której koszule Wypycha występowały na głównych aktorach był serial Pasikowskiego „Glina”. Dziś jego zakład szyje koszule na potrzeby przeróżnych produkcji filmowych i telewizyjnych, specjalizuje się w odtwarzaniu ubiorów z różnych epok.
– Mamy w firmie taki dział historyczny: literaturę, eksponaty i własne doświadczenia. Mieliśmy kiedyś ambicje, by stworzyć muzeum koszuli, ale to nie jest prosta sprawa. W każdym razie gromadzimy przeróżne eksponaty, w tym koszule znanych ludzi – opowiada Tomasz Wypych.
Dzięki temu jest w stanie uszyć koszulę, która praktycznie nie odbiega od pierwowzoru z dowolnie wybranej epoki historycznej. Zakład szyje też stroje dla aktorów teatralnych i operowych a nawet orkiestr symfonicznych. Muszą one nie tylko dobrze wyglądać i leżeć jak ulał, ale i zapewniać aktorom czy muzykom pełny zakres ruchów. Taki efekt można otrzymać w zasadzie tylko w przypadku szycia na miarę.
Mimo świetnej opinii i dobrych ocen klientów, Tomasz Wypych niespecjalnie optymistycznie patrzy w przyszłość. – To jest zawód ginący i nie widać ze strony państwa żadnego zainteresowania, żeby temu przeciwdziałać. Prawdopodobnie za 10-15 lat nie będzie już komu szyć, bo zabraknie szwaczek czy krawców. Jeśli w supermarkecie można kupić koszulę za 30 złotych, to po co iść gdzie indziej i wydawać 150 zł? Jesteśmy praktycznie ostatnim zakładem w Kaliszu, zajmującym się tzw. przemysłem lekkim. Nasza nisza jest bardzo wąska – mówi nam.