Właściciele okradanych sklepów czasem decydują się na publikację zdjeć złodziei. Niestety prawo nie stoi po ich stronie
Właściciele okradanych sklepów czasem decydują się na publikację zdjeć złodziei. Niestety prawo nie stoi po ich stronie Fot. Radosław Jóźwiak / Agencja Gazeta
Reklama.
Obie panie są ajentkami sklepu Freshmarket przy ul. Waryńskiego w Gdańsku. Otwarte codziennie od godz. 6 do 23. I codziennie coś im ze sklepu ginie. Zdarza się nawet kilka kradzieży jednego dnia. Zidentyfikowały już około setki złodziei. Jak mówią, co miesiąc tracą towar za ok. 1 000 złotych.
Najczęściej są to drobne produkty żywnościowe, szczególnie puszkowane ryby po 5 – 6 zł za sztukę. Ale giną też słodycze, paczkowane wędliny, kawy. Złodziejami są głównie mieszkańcy okolicznych kamienic. Złodzieje robią się coraz bardziej bezczelni i nawet nie usiłują chować kradzionych fantów, tylko wybiegają z nimi ze sklepu.
Policja nie pomaga. Kradzieże takich drobiazgów traktuje mało priorytetowo, czasem wlepi mandat złodziejowi złapanemu na gorącym uczynku. Funkcjonariusze dysponują zapisami z monitoringu, ale sprawców nie ścigają. Siostry Zych kilka miesięcy temu zatrudniły nawet ochroniarza. Wiele to nie dało, bo okazało się, że i on wynosi im towar ze sklepu.
Sięgnęły więc po nietypową broń – zdjęcia złodziei z monitoringu wywieszają w sklepie. I to akurat zadziałało, ale przeciwko nim. Jeden ze złodziei – skazany zresztą przez sąd za kradzież w tym sklepie – poczuł się urażony publikacją swojego wizerunku w negatywnym kontekście i pozwał siostry. Rozprawa odbędzie się 17 marca 2017 roku.
– Trudno. Zamierzam jednak walczyć o swoje – zapowiada Paulina Zych. W tym wypadku policja nie ma problemu z zarzutami. Polskie prawo pozwala na publikację wizerunku podejrzanych jedynie za zgodą sądu lub prokuratora. Osoba okradzionej nie wolno tego zrobić.
Źródło: Trójmiasto.pl

Napisz do autora: konrad.baginski@innpoland.pl