Pierwsze zamówienia wozili na pocztę tramwajem. Dziś są jedną z największych internetowych księgarni w Polsce. Bonito.pl działa tam, gdzie inni bankrutują.
– W pierwszy dzień działania księgarni internetowej odnotowaliśmy 2 zamówienia. Wsiedliśmy w tramwaj, pojechaliśmy do hurtowni kupić odpowiednie tytuły, wróciliśmy do mieszkania, spakowaliśmy paczki i udaliśmy się na pocztę, aby je nadać. Tak było przez pierwsze kilka miesięcy. Następnie byliśmy w stanie wynająć mały (20 m kw.) lokal w Krakowie, w którym pakowaliśmy przesyłki. Również klienci mogli w nim odbierać osobiście zamawiane książki. Obecnie otwieramy już 19-sty tego typu lokal – mówi w rozmowie z INN:Poland Wojciech Mazia, właściciel Bonito.pl.
Zakupy, pakowanie, przejażdżka tramwajem na pocztę – i tak przez kilka miesięcy. Księgarnia Bonito.pl wyrosła z pozycji domowej firemki na rynkowego potentata w ciągu 11 lat. Dziś w swojej ofercie ma ponad 135 tysięcy tytułów. Średnio co 3 sekundy ktoś kupuje u nich książkę, grę lub inny produkt, co przekłada się na sprzedaż 200 000 pozycji miesięcznie.
Dziś Bonito.pl zatrudnia 300 osób. Magazyn o powierzchni prawie 4100 m², znajdujący się w jednym z najnowocześniejszych parków logistycznych w Europie – Goodman Kraków Airport Logistics Centre może pomieścić aż 1 000 000 egzemplarzy książek. Bonito.pl trzyma w nim ok. 80 000 tytułów, które jest w stanie wysłać nawet w ciągu 15 minut od złożenia zamówienia. Od 2006 roku Bonito.pl zrealizowała już 8 mln zamówień, czyli dostarczyła 25 - 30 mln książek.
Praca 20 godzin na dobę
Kluczem do sukcesu, według Wojciecha Mazi, były oszczędności i harówa. – Osiągnęliśmy obecny poziom dzięki ciężkiej pracy, często 20 godzin na dobę. Robiliśmy wszystko sami, pakowaliśmy paczki, odbieraliśmy telefony, sprzedawaliśmy w lokalu, przywoziliśmy dostawy. Pierwsi pracownicy pojawili się dopiero w 2007 roku – po roku działania – mówi nam.
Głównym atutem księgarni Bonito.pl są niskie ceny, podobnie jest zresztą w innych księgarniach typowo internetowych. Biorą się przede wszystkim z oszczędności na logistyce. Bonito.pl nie musi mieć kosztownych punktów sprzedaży, nie potrzebuje typowego marketingu, oszczędza na trasporcie. To przekłada się na cenę książek. Wojciech Mazia szacuje, że dzięki temu klient za tę samą sumę może kupić 4 książki, zamiast 3.
Merlinowi na przekór
Jednym z najciekawszych pomysłów firmy było (i jest) otwieranie stacjonarnych punktów odbioru zamówień. Działają m.in. w Krakowie, Warszawie, Katowicach, Wrocławiu i Rzeszowie, niedługo powstanie jeden w Poznaniu. To ciekawa koncepcja, która odróżnia Bonito.pl od rynkowej konkurencji.
Największymi księgarniami na polskim rynku są Empik i Matras. Prowadzą one sprzedaż zarówno tradycyjną, jak i internetową. Dwaj kolejni gracze na rynku – Merlin.pl i Bonito.pl to firmy skupione na e-commerce. Merlin ma za sobą bardzo burzliwą historię i rozwija się obecnie pod skrzydłami nowego operatora. Jednym z jego pierwszych kroków było zamknięcie wszystkich stacjonarnych punktów odbioru przesyłek. Przedstawiciele firmy mówili nam, że były one – poza jednym – nierentowne i stały się bezpośrednią przyczyną potężnych kłopotów finansowych firmy.
Bonito.pl idzie zupełnie inną drogą. Kiedy Merlin zamykał punkty odbioru, krakowska księgarnia je otwierała. Umożliwiają one bezpłatny odbiór książki czy gry. Co więcej – mają one na stanie zapas najpopularniejszych, gorących tytułów. Dzięki temu zamówienie można odebrać w niektórych przypadkach już w kilkanaście minut po złożeniu zamówienia.
– Stacjonarne punkty odbioru zamówień są bardzo ważne i doceniane przez Klientów. Mogą odbierać zamówienia w dowolnym momencie. Mają tam kontakt z książkami w taki sam sposób jak w zwykłych księgarniach - mogą przejrzeć książkę przed zakupem – podkreśla Wojciech Mazia.
Cała branża przeciwko Bonito.pl
Ostatnio Bonito.pl stało się jednym z głównych celów ofensywy branży księgarskiej, która lobbuje za wprowadzeniem stałej ceny książki. W praktyce ma to wyglądać tak, że cena z okładki przez rok ma być ceną obowiązującą i dopiero po 12 miesiącach od premiery będzie można obniżać jej cenę. Trudno powiedzieć, czy skorzystałaby na tym branża księgarska, ale księgarnie internetowe straciłyby sporo.
Właściciel Bonito.pl uważa, że jest to element walki o rynek. Trudny rynek, bo według badań tylko 37 proc. Polaków przeczytało w ciągu ostatniego roku choć jedną książkę.
– Jednolita cena książki z pewnością odbije się na kieszeniach czytelników, ponieważ firmy takie jak nasza nie będą mogły oferować Klientom książek w cenach tak niskich, jak mogłyby to robić – podkreśla Mazia.