Kontrowersyjny inwestor Mariusz Patrowicz uruchomił własną paragiełdę. Ma być konkurencją dla GPW, ale jak na razie handluje jedynie akcjami dwóch spółek Patrowicza, na co i tak nie ma zezwolenia. Sam inwestor kompletnie się tym nie przejmuje.
Do Mariusza Patrowicza pasuje określenie „kontrowersyjny”. Krytycy zarzucają mu, że stosuje swoistą inżynierię spekulacyjną, a akcje jego spółek często pikują, by zaraz runąć w dół. Zarabia na tym tylko Patrowicz. Na ogół wygląda to tak, że akcje jakiejś groszowej spółki zaczynają szybko rosnąć na skutek ogłoszenia ambitnego planu rozwoju, plotki albo z innych, niejasnych przyczyn.
Skuszeni okazją do zarobku inwestorzy kupują te walory, te zaś po kilku dniach lub tygodniach stają się bezwartościowe. A pieniądze naiwnych zostają w kieszeni inwestora, od którego kupili akcje o znacznie przeszacowanej wartości.
Inwestor wielokrotnie był podejrzewany przez Komisję Nadzoru Finansowego o manipulowanie akcjami tych spółek, ale niczego mu nie udowodniono i sądy oczyszczały go z zarzutów.
Tym razem Mariusz Patrowicz postanowił założyć własną giełdę. Jego wspólnikiem w tym przedsięwzięciu został Damian Patrowicz, czyli jego syn. Obaj kompletnie nie przejmują się tym, że założenie giełdy obracającej akcjami przedsiębiorstw wymaga szeregu formalności. Dość istotna jest choćby zgoda Ministerstwa Finansów po uzyskaniu pozytywnej rekomendacji KNF. Tej samej, której Patrowicz wielokrotnie podpadł.
Panowie Patrowiczowie usiłują obejść obowiązki, handlując opcjami konwertowanymi na akcje wystawianymi przez spółkę prawa cypryjskiego. Na ich giełdzie notowane są opcje dwóch przedsiębiorstw. Prezesem obu jest Małgorzata Patrowicz, małżonka inwestora. Jest to więc przedsięwzięcie w pełni rodzinne.
Komisja Nazdoru Finansowego wzięła już pod lupę Novą Giełdę, bo tak nazywa się nowy biznes Patrowiczów. Za Mariuszem Patrowiczem ciągnie się sława sprytnego, choć działającego na pograniczu prawa (mówiąc eufemistycznie) inwestora. W 2014 roku próbował nawet wejść do zarządu warszawskiej giełdy. Nie udało mu się, więc tym razem postanowił stworzyć sobie własną.