Warszawiak wygrał przed sądem z władzami stolicy. Okazało się, że wymaganie wpisywania numeru rejestracyjnego do parkomatu jest niezgodne z prawem. Tymczasem identyczne systemy działają w wielu polskich miastach.
Pan Maciej (woli pozostać anonimowy), nie lubi czuć się inwigilowany. Uznał, że konieczność wpisywania numeru rejestracyjnego samochodu do parkomatu wydającego kwitek jest przesadą. Postanowił więc tego nie robić, wpisując zamiast tego ciąg znaków w stylu "XXX11111".
To zaś wydało się przesadą strażnikowi kontrolującemu parkujące auta. Pan Maciej nie zgodził się na przyjęcie mandatu i spotkał się z prawnikami miasta stołecznego Warszawa w sądzie. Ten zaś przyznał rację kierowcy.
Warszawski Sąd Administracyjny uznał, że konieczność wpisywania numeru rejestracyjnego do parkometru jest przekroczeniem prawa. Miasto nie wykazało bowiem prawnej podstawy do przetwarzania danych osobowych, a numery rejestracyjne takimi danymi są.
Wyrok nie jest prawomocny i ratusz już zapowiada odwołanie od niego. Rzecznik urzędu podkreśla, że podobne systemy działają w wielu europejskich miastach. Poza tym wpisywanie numerów do systemu umożliwia korzystanie z niego oraz płacenie za pomocą technologii mobilnych. Robi tak ponoć kilkanaście procent użytkowników.
Poza tym system ułatwiał kontrolę i rozpatrywanie reklamacji. Zdarzało się bowiem, że kierowcy wymieniali się kwitami parkingowymi lub kupowali je, by uniknąć zapłacenia mandatu.