Obie torby są do siebie niepokojąco podobne
Obie torby są do siebie niepokojąco podobne youtube.com/Buzz60
Reklama.
Wydaje się jednak, że ci nabywcy, którzy zdecydują się na dzieło modowego giganta, srogo przepłacą. W Polsce torbę Ikei (o nazwie Frakta) możemy dostać za 1,99 zł. Francuscy projektanci wycenili natomiast swoje dzieło na...2145 dolarów (ponad 8,5 tys. złotych).
Łatwo więc policzyć, że za jedną torbę Balenciagi moglibyśmy kupić około 4250 „zwykłych” toreb ze sklepu Ingvara Kamprada.
Szwedzka sieć postanowiła żartobliwie skomentować projekt. Zatrudniła w tym celu fotografa Andersa Kylberga, który sfotografował torbę tak, by wyglądała jak żywcem wyjęta z katalogu domu modowego. Pod spodem Szwedzi zamieścili natomiast kilka wskazówek, w jaki sposób odróżnić oba produkty. Jakie to cechy? W oryginalnej torbie Ikei można np. przenosić „sprzęt hokejowy i cegły”, a po dotknięciu jej powinniśmy usłyszeć charakterystyczny szelest. Główna różnica to jednak oczywiście cena – na Zachodzie zapłacimy za Fraktę zaledwie 0,99 $.
logo
Riposta Ikei była natychmiastowa Instagram.com/acnecollective
Warto zauważyć, że cała sytuacja (być może szczęśliwie dla Ikei) zbiegła się z planowaną zmianą wyglądu toreb. Sieć uspokaja, że jej kultowy, niebieski model nie zniknie ze sprzedaży, na półkach pojawią się za to nowe, szarozielone egzemplarze.
Ikea swój pierwszy sklep w Polsce otworzyła w 1991 roku na warszawskim Ursynowie. W IV kwartale 2017 roku sieć zamierza otworzyć nad Wisłą swoją dziesiątą placówkę.