Już 2 maja w wielu sieciach handlowych prowadzony będzie strajk włoski. Pracownicy zamierzają w ten sposób domagać się podwyżek i poprawy warunków pracy. Do zapowiadanego wcześniej protestu pracowników Biedronki dołączyli pracownicy Carrefoura, Auchan, Decathlonu, Tesco, Dino oraz centrum logistycznego H&M.
Strajk włoski będzie polegał na tym, że pracownicy będą obsługiwać klientów bardzo skrupulatnie, a przez to wolno. Jak zapowiedział lider Solidarności Piotr Duda, będą mieć na sobie naklejki z symbolem akcji, pandą, na których widnieć będzie napis “pan da wyższe wynagrodzenie”.
Początkowo strajkować mieli tylko pracownicy Biedronki. Strajk w sieci należącej do portugalskiego Jeronimo Martins to efekt niezadowolenia tamtejszych związkowców, dla których podwyżki, które wprowadziło kierownictwo Biedronki, okazały się niewystarczające.
– W rzeczywistości jedyną grupą, która realnie je odczuje, są zastępcy kierowników. Bo już nawet nie sami kierownicy – tłumaczył w rozmowie z INN:Poland Piotr Adamczak, przewodniczący NSZZ Solidarność w Biedronce.
Adamczak powiedział, że w rzeczywistości 350 zł z “podwyżki” to nagroda za 100 proc. frekwencji w danym miesiącu. – Nie jest to więc podwyżka zasadniczego wynagrodzenia. Znaczna część pracowników naszej firmy to matki wychowujące małe dzieci. Dla nich ta nagroda będzie często nieosiągalna – wyjaśniał w rozmowie z naszą redakcją.
Ostatnio Biedronka próbowała załagodzić sytuację. Sieć zapowiedziała, że wypłaci swoim wszystkim kasjerom premię roczną w wysokości 1850 zł brutto, czyli 1350 zł netto. Ogłosił to w specjalnym liście do pracowników Jartosław Sobczyk, dyrektor personalny Jeronimo Martins. Jak widać, próba ta nie przyniosła efektu.