Urządzenie do rażenia żywności prądem
Urządzenie do rażenia żywności prądem Mat. prasowe
Reklama.
Sama metoda znana jest od lat, choć mało kto ją stosuje. Trudno powiedzieć dlaczego, bo polscy naukowcy udowadniają, że jest bardzo bezpieczna i wyjątkowo skuteczna. A najważniejsze jest to, że żywność nie traci walorów odżywczych i nie wygląda jak przemielona papka. Na SGGW badano na przykład rukolę. Okazało się, że poddana działaniu prądu a następnie zamrożona i rozmrożona ciągle jest zielona i chrupiąca. Z potraktowanych prądem ziemniaków można uzyskać frytki, które wchłaniają mniej tłuszczu, niż normalne.
Naukowcy z SGGW nie rażą żywności „zwykłym” prądem. Wykorzystują do tego celu pulsacyjne pole elektryczne (PEF – ang. pulse electric field) oraz ultradźwięki. To bardzo krótkie impulsy o wysokim napięciu. Żywność nie wymaga podgrzewania w wysokich temperaturach, więc na przykład soki owocowe czy warzywne nie tracą wartości odżywczych, witamin a także smaku. Odpowiednio dobrane pole elektryczne zabija za to bakterie i grzyby.
Porażone prądem jedzenie lepiej się mrozi lub suszy. Czas tych procesów (a więc i ich koszt) spada o jedną piątą. Zastosowanie PEF podnosi także wydajność tłoczenia soków – nawet o kilkanaście procent i może odpowiadać za wzmocnienie ich smaku. Soki mogą być na przykład słodsze, mimo, iż nie doda się do nich cukru.
Nad upowszechnieniem metody PEF pracują naukowcy w Katedrze Inżynierii Żywności i Organizacji Produkcji SGGW pod opieką prof. dr hab. Doroty Witrowej-Rajchert. Podkreślają, że metody – mimo dość dużych kosztów początkowych (sprzęt) – są na dłuższą metę bardzo opłacalne i ekologiczne.
Inne zastosowanie metody PEF polega na pozyskaniu z owoców i warzyw tylko najcenniejszych substancji. Dzięki temu można uzyskać świetne koncentraty, odżywki a także do cna wykorzystać coś, co do tej pory było odpadkiem – na przykład wytłoczyny z jabłek.
Źródło: SGGW.pl