Epidemiolodzy alarmują, że co roku nad Wisłą notowane są nowe rekordy pod względem zachorowań na boreliozę. W ubiegłym roku na tę odkleszczową chorobę zachorowało aż 21 tys. osób. To o prawie 56 proc. więcej niż rok wcześniej i 10 razy więcej niż na początku wieku.
Sezon na kleszcze dopiero się w tym roku rozpoczął, ale pierwsze dane z Państwowego Zakładu Higieny są bardzo niepokojące. W pierwszym kwartale 2017 roku odnotowano 4,1 tys. zachorowań na boreliozę. To o 1,5 tys. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Szczególnie alarmująca jest sytuacja w Małopolsce. W 1999 roku wykryto tam zaledwie 140 przypadków zachorowań. W 2016 roku z diagnozą: „borelioza” wyszło już od lekarza prawie 3 tys. osób. W tym roku tylko do końca kwietnia wykryto 643 zachorowania. Lekarze zastrzegają jednak, że powszechnie stosowane testy diagnostyczne są w stanie wykryć tylko połowę przypadków tej choroby.
Borelioza jest chorobą, która atakuje ośrodkowy układ nerwowy, mięśnie, skórę i stawy. Do zakażenia dochodzi zazwyczaj poprzez kontakt ze śliną lub wymiocinami kleszcza. Nosicielami bakterii, która wywołuje boreliozę, jest jakieś 30 proc. tych pajęczaków. Eksperci tłumaczą, że inwazja kleszczy w Polsce spowodowana jest ociepleniem klimatu i rozrostem miast w pobliżu lasów.