Jan Szyszko uważa, że gminy powinny rozdawać ulgi prywatnym właścicielom, za to, że ci trzymają drzewa na swojej posesji. Zdaniem ministra środowiska, jeżeli właściciel posadził na swoim gruncie drzewa, to powinien mieć również prawo do jego usunięcia bez żadnych konsekwencji.
Szef resortu środowiska proponuje, że jeżeli prywatny właściciel ma na swoim gruncie drzewa, które są cenne z punktu widzenia lokalnej społeczności, gmina powinna się dorzucać, do ich utrzymywania. Szyszko proponuje, że gmina mogłaby w zamian np. obniżyć podatek gruntowy, który po wycięciu drzewa rósłby do pierwotnej wysokości.
– To obowiązkiem miast, a nie prywatnych właścicieli jest finansowanie, utrzymywanie terenów zielonych – zauważył Szyszko w rozmowie z PAP-em. Minister Środowiska wytknął gminom, że te przerzucają obowiązek utrzymywania terenów zielonych na właścicieli gruntów.
Zdaniem Szyszki miasta usuwają tereny zielone i zabudowują je, odnosząc przy tym duże korzyści finansowe. Jednocześnie tego samego zabrania się obywatelom. Minister podkreślał, że prywatni właściciele „muszą bezpłatnie świadczyć usług dla tych, którzy je posadzili i wyhodowali”.
– Obecny system kontroli polega de facto na donosicielstwie, bo samorządy nie wiedzą, ile mają drzew. Polega to na tym, że ktoś informuje urzędników o usunięciu drzewa, następnie oni przyjeżdżają i nakładają karę – narzekał.
Deklaracje ministra związane są z pracami nad nowelizacją ustawy o wycince drzew na prywatnych gruntach. W czwartek Sejm poparł senackie poprawki, które zakładają konieczność zgłaszania wycinki do organów gminnych na 21 dni przed planowaną operacją. Właścicielowi wystarczy „milcząca zgoda” ze stron urzędników. Gminy mają jednak dostać prawo sprzeciwu w przypadku, gdy drzewo będzie miało „walory przyrodnicze”.