Ci start-upowcy wierzą, że mogą zmienić świat na lepsze. I jeszcze na tym zarobić
Karolina Pałys
24 maja 2017, 09:36·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 24 maja 2017, 09:36
Nie ma sensu pytać ich, po co rano wstają z łóżka. Odpowiedź będzie jedna: chcą zmienić świat. I choć przemowę na temat społecznej odpowiedzialności prowadzonego przez siebie biznesu prezes każdej korporacji wyrecytuje bez zająknięcia choćby o piątej nad ranem, to tych, którzy naprawdę w nią wierzą, znajdzie się pewnie garstka. Za to wśród start-upowców uczestniczących w konkursie Chivas the Venture - ten odsetek wynosi... 100 proc.
Reklama.
The Venture to inicjatywa w ramach której o milionowe wsparcie walczą firmy, które mają jasno określony cel: sprawić, żeby na świecie żyło lepiej. Tylko i aż, bo o ile o wzniosłych, innowacyjnych ideach można mówić pięknie i długo, to już do przedstawienia ich w tabelkach biznesplanów potrzeba znacznie większych umiejętności.
Uczestnicy tegorocznej edycji The Venture zapewniają, że na obu tych polach radzą sobie świetnie, a swoje nietuzinkowe pomysły z powodzeniem potrafią przekuć w pełnoprawne biznesy. O przyznaniu im dofinansowania może zdecydować każdy z nas w internetowym głosowaniu - wspólnie dysponujemy pulą 250 tysięcy dolarów. Dodatkowe 750 tys. rozdysponuje jury.
W konkursie bierze udział 30 start-upów, w tym polski NEXBIO, co dylemat, komu przyznać swój głos teoretycznie rozwiązuje. Zwłaszcza, że zespół pod wodzą dr Adama Kuzdralińskiego postanowił rozwiązać niezwykle ważki w dzisiejszych czasach problem - głodu.
Idąc dalej tropem medycznej metafory, polscy naukowcy zdają sobie sprawę, że jeśli pacjent ma cieszyć się dobrym zdrowiem przez całe swoje życie nie obejdzie się bez częstych kontroli. W tym celu postanowili stworzyć specjalne urządzenie diagnostyczne.
Start-upów z szeroko rozumianej “zielonej” branży jest w wyścigu po grant w The Venture więcej. Beeodiversity z Belgii zamierza wykorzystać pszczoły do monitorowania poziomu zanieczyszczeń oraz kontroli bioróżnorodności w miastach. Naukowcy odkryli, że analizując próbki zbieranego przez pszczoły pyłku, są w stanie określić, jakiego rodzaju zanieczyszczenia na danym terenie przeważają, a następnie odpowiednio modyfikować strukturę miejskiej flory i wzbogacając ją o gatunki najefektywniej oczyszczające tamtejsze powietrze.
Niemiecki Green City Solutions postanowił uratować nas przed widmem permanentnego smogu instalując na ulicach “miejskie drzewa”. Nazwa nie odzwierciedla jednak kształtu konstrukcji, ale ich funkcję. Pionowe “ekrany”, przypominające reklamowe standy, mają zostać obsadzone roślinami pochłaniającymi cząsteczki PM. Jeden taki miejski “filtr” ma moce przerobowe porównywalne z 275 naturalnymi drzewami, jednocześnie zajmując o 99 proc. mniejszą powierzchnię.
Kolumbijski Bioestibas również porusza się w temacie drzew. Jego celem jest… omijanie ich szerokim łukiem. Start-upowcy z Ameryki Południowej postanowili znaleźć alternatywny materiał do produkcji przemysłowych palet. Jak wie każdy bywalec hipsterskich kawiarni, kilka drewnianych desek zbitych w charakterystyczny kwadrat, można wykorzystać, na przykład, w charakterze stołu. Większość palet dokona jednak żywota jako zwykła podstawka pod ładunek gabarytowy. W tym kontekście fakt, że ich produkcja pochłania 40 proc. światowej ścinki drzew, brzmi zatrważająco. Bioestibas proponuje, aby produkować palety z kwiatowych łodyg - odpadu, którego sama Kolumbia produkuje miesięcznie 9 tys. ton.
Przetwarzaniem odpadów zajmuje się również Michelle Bang z Hong Kongu. Choć w przypadku jej start-upu - BYT - termin “odpad” przybiera zupełnie nową formę. Odnosi się bowiem do luksusowych materiałów, których niewykorzystane końcówki trafiają na śmietnik. Lekka ręka, jaką producenci ubrań traktują kwestie śmieci sprawia, że przemysł odzieżowy zajmuje drugie miejsce wśród najbardziej zanieczyszczających środowisko sektorów gospodarki - zaraz po naftowym. Bang i jej zespół nie tylko zbiera tekstylne odpady, ale i produkuje z nich ubrania w przystępnych cenach.
Jaki aspekt naszej codziennej rzeczywistości zamierzają zmienić pozostali start-upowcy biorący udział w The Venture możecie sprawdzić tutaj. A następnie kliknąć tu, aby oddać głos na “naszych”. Głosowanie trwa do 12 czerwca.
Obecnie rolnictwo konwencjonalne, ale także ekologiczne potrzebuje nowych narzędzi, żeby produkcja żywności stała się bardziej wydajna. Nexbio możemy określić mianem ‘’lekarza roślin’’. Tak jak lekarz diagnozuje człowieka, my zajmujemy się stanem zdrowia roślin. Już na początku okresu wegetacyjnego możemy powiedzieć rolnikowi, jakich chorób może się na nich spodziewać. Na tej podstawie może on zastosować niższe dawki pestycydów i tylko takie, które są potrzebne, nie te o szerokim spektrum działania, które przy okazji wybijają pożyteczne mikroorganizmy.
Docelowo chcemy wyjąć laboratorium genetyczne z pracowni naukowej i włożyć je do kieszeni, Koncept, nad którym obecnie intensywnie pracujemy, nazywamy ‘’mobilnym laboratorium w pudełku’’. Chcemy ‘’zmieścić’’ laboratorium w urządzeniu, które będzie można zabrać ze sobą w pole i tam wykonać w czasie rzeczywistym analizę. Zależy nam na tym, żeby rolnicy mogli w kilkanaście minut na miejscu określić, jakie mikroorganizmy tam występują, tak by nie musieli tych próbek wysyłać nam do laboratorium. Z takim urządzeniem od razu poznają ryzyko chorób, które mogą pojawić się na roślinach.