Zara, jedna z największych sieci odzieżowych na świecie, która działa w Polsce od 1999 roku, jest stopniowo wypierana przez sklepy internetowe. Popularna sieć słynęła z tego, że błyskawicznie wprowadzała nowe produkty do sklepów. Dziś jednak za trendami szybciej nadążają przedstawiciele handlu elektronicznego. Jego gracze, dzięki usprawnionemu i elastycznemu modelowi działania, potrafią zaprojektować i sprzedać gotowy produkt nawet w tydzień.
Okazuje się, że nowi konkurenci, tacy jak Boohoo.com, ASOS i Missguided, projektują i sprzedają swoje wyroby w ciągu maksymalnie dwóch tygodni. Jest to szybszy wynik od tradycyjnych sklepów, oferujących tzw. szybką modę (z ang. fast fashion), lepszy nawet od Zary, która wydawała się na tym polu niedościgniona. Powyższe sklepy internetowe śledzą najnowsze trendy za pomocą mediów społecznościowych, dzięki czemu są nieustannie na czasie.
Zara - nie jakość, lecz ilość
Problemy Zary zdają się jednak znacznie głębsze. Kluczowy w ocenie giganta odzieżowego powinien być oczywiście poziom jakości oferowanych produktów. – Jakość ubrań jest bardzo słaba i nieadekwatna do obecnych cen, które idą cały czas w górę, a jakość spada. Zara nie jest tą Zarą, którą była 5-6 lat temu albo nawet dawniej. Jest ona kompatybilna z tym, co dzieje się w świecie mody i czerpie inspiracje od największych, ale to nie idzie w parze z jakością. Przeważają poliestry, jest bardzo mało naturalnych tkanin. Jeżeli w sklepie na wieszakach ubrania się prują albo nitki są poszarpane, nie świadczy to dobrze o marce – mówi w rozmowie z INN:Poland znana stylistka, Natalia Penar.
Podobnego zdania jest Magda Potok, która także zawodowo zajmuje się stylizacjami. – Są dwa bieguny Zary. Pierwszy polega na tym, że wchodząc do niej na początku sezonu, dajmy na to wiosennego, będziemy mniej więcej wiedzieć, co będzie modne, bo Zara szybko nam to pokaże. Drugi biegun to coraz słabsza jakość materiałów i, co za tym idzie, ubrań – twierdzi.
Inspiracja czy kopiowanie pomysłów innych?
Stylistki przekonują, że Zara stara się nadążać za trendami. Pojawiają się jednakże zdania, że firma dopuszcza się kopiowania pomysłów innych. – Jest to sieciówka, która – jak większość tego typu sklepów – kopiuje pomysły młodych projektantów, ale i tych z wyższej półki – przekonuje Potok. Przykładem jest artystka Tuesday Bassen, która twierdziła, że Zara wykorzystuje tworzone przez nią wzory graficzne. „Moi prawnicy skontaktowali się z Zarą i usłyszeli, że jestem niezależną artystką, a oni międzynarodową firmą i zbyt mało osób słyszało o mnie, żeby robić z tego powodu aferę” – powiedziała brytyjskiemu „Metro”. Powstało nawet konto na Instagramie, gdzie trafiają wzory artystów, którzy są przekonani, że Zara bezprawnie je wykorzystała.
Zara zainspirowana konkurencją
Produkty Zary przypominają wyroby innych firm. – Zara jest sieciówką, która czerpie inspiracje typowo wybiegowe, ale do tego stopnia, że jest to tak jakby kopiowanie największych projektantów. Zmienia się detale, dzięki czemu produkt końcowy nie jest w stu procentach odwzorowany. Z jednej strony jest to fajne dla konsumentów, którzy mogą mieć na wyciągnięcie ręki modę z wyższej półki, ale z drugiej nie będzie to ta sama jakość. Będzie to zamiennik, substytut – przekonuje Penar.
Padały dotychczas między innymi zarzuty, że Zara za bardzo zainspirowała się butami Adidas NMD i innymi popularnymi sneakersami, a nawet kolekcją Kanye'a Westa Yeezy Season 2. – Myślę, że w świecie mody i innych branżach projektanci czerpią nawzajem od siebie inspiracje i czasem może jest to nieuniknione. Zara robi to jednak z premedytacją, zmieniając tylko drobne detale i wykorzystując innego rodzaju materiały – dodaje.
Michał Kędziora z popularnego bloga o modzie Mr.Vintage nie ma najlepszego zdania o praktykach Zary. – Część modeli na pewno jest bardzo mocno inspirowana innymi markami (głównie luksusowymi), ale taka jest koncepcja Zary i oni tego nie ukrywają. Marzeniem założyciela marki było dawać klientom najmodniejsze ubrania, które wyglądają na znacznie droższe. Biznesowo jest to praktyka bardzo skuteczna, natomiast wizerunkowo jest to ryzykowne (było już kilka głośnych wpadek), a pod względem prawnym – naganne. Z drugiej strony, w dzisiejszych czasach każda marka podpatruje, co się dzieje na rynku i w mniejszym lub większym stopniu się tym inspiruje. Rzecz w tym, że Zara często robi to bardzo bezczelnie – tłumaczy.
Brak własnego stylu Podążanie za trendami może prowadzić do tego, że zatracimy własny styl czy też w ogóle go nie odkryjemy. – Zara powoduje, że wyglądamy jak kalki. W sieciówkach brak indywidualizmu. Odniosłabym się do projektantów, którzy robią szybsze serie, dzięki którym można wyglądać oryginalniej, zamiast sięgać ślepo po to, co oferuje Zara – twierdzi Penar.
– Podstawowym problemem jest ślepe podążanie za trendami. W momencie, kiedy wychodzi jakiś trend, musimy się z nim mocno zidentyfikować. Nie jest to dobre, bo nie da się tych trendów dogonić. Brak w tym wszystkim pomysłu na swój wygląd i indywidualny styl. Jest zaś bezmyślna pogoń. Z drugiej strony kupujemy to, co jest na wyciągnięcie ręki. Żyjemy w zagonionych czasach. Bezrobocie spada, ale nie jesteśmy najbogatszym krajem. Niewiele osób może faktycznie pozwolić sobie na lepsze zakupy, ale powoli się to zmienia. Dlatego doradzam odkrywanie mniejszych butików i sięgnięcie w głąb siebie, by dowiedzieć się, jak chcemy wyglądać. Czy chcemy, by nasza garderoba wyglądała za chwilę jak szmatki, czy wolimy kreować styl świadomie i kupować ubrania raz na jakiś czas, ale móc cieszyć się ich jakością – podsumowuje.
Zara znowuż nie taka luksusowa
W 2016 roku Zarze został wytoczony pozew sądowy, bo jedna z klientek z Nowego Jorku znalazła martwą mysz wszytą w zakładkę sukienki. Kontakt z martwym zwierzęciem poskutkował u 24-letniej Cailey Fiesel wysypką. Wszystko wskazuje na to, że zwierzę zostało zaszyte, kiedy jeszcze żyło. Firma skomentowała to następująco. – Zara USA ma wyśrubowane standardy dotyczące zdrowia i bezpieczeństwa. Staramy się upewnić, że wszystkie nasze produkty spełniają te wymagania.
Zara luksusowa? Nie przy wyprzedażach
Zara jest często w naszym kraju widziana jako luksusowe miejsce. – W Polsce jest wyjątkowo pilnowane, aby Zara była postrzegana jako sklep dla wyższych sfer. Na przykład z kolei we Francji, szczególnie w Paryżu, w Zarze ubierają się raczej średnio zamożne paryżanki. Można często zauważyć, że na półkach jest bałagan. Generalnie tamtejsze sklepy Zary wyglądają inaczej niż u nas i przychodzą do nich inni ludzie. W naszym kraju zwraca się szczególną uwagę, żeby sklep wyglądał jak wysokiej klasy butik – wyjaśnia Potok, która spędziła kilka lat w Paryżu.
– W czasie wyprzedaży pracownicy nie dają jednak oczywiście rady z porządkowaniem i często nie najlepiej to wygląda. Można się natknąć na taki dzień, kiedy jest totalny bałagan i wszystko okazuje się pomieszane, na podłodze zaś leżą rzeczy. Jest to domena wyprzedaży. Nie chcę nikogo urazić, ale czym kraj biedniejszy, tym Zara wydaje się droższa – dodaje.
Ważnym elementem dobrego sklepu jest umiejętność doradzenia klientowi, w Zarze nie spotkamy się jednak raczej z wykwalifikowaną pomocą. – Przede wszystkim to, czego nie ma w Zarze, a co możemy odnaleźć w mniejszych butikach, to indywidualne podejście do klienta. Pracownicy są bardziej kompetentni w zakupowym doradztwie, są stylistami. W Zarze w zasadzie tego nie ma – twierdzi Penar.
Sklep nie dla każdego
W Zarze nie znajdziemy niestety ubrań na każdy rozmiar i dla każdej kategorii wiekowej. – Zara jest sklepem, który kochają miliony. Nastolatki, dzieci, ale i osoby w średnim wieku, starsi – już niekoniecznie, bo ciężko w Zarze coś dla nich znaleźć. Kolejny aspekt to figura. Jeśli ktoś nie jest wymiarowy i nie mieści się w rozmiarze do 40, to będzie mu trudno cokolwiek kupić. Tym niemniej, dla przeciętnej sylwetki i przeciętnego rozmiaru w Zarze znajdziemy jak najbardziej ubrania na czasie – tłumaczy Potok.