Grosze, 15 tysięcy, nie wiadomo ile – wersji opowieści o tym, ile Andrzej Sapkowski zażądał za prawa do wydania gry "Wiedźmin" od firmy CD Projekt było już wiele. Dyskusję uciął Sebastian Zieliński, były szef zespołu CD Pojekt Red Studio, pracującego nad grą.
35 000 złotych, płatnych w dwóch transzach, po 20 i 15 tysięcy złotych. Na tyle opiewała umowa pomiędzy studiem a twórcą literackiej postaci Geralta. A nie "Geralda" – jak w pierwszej wersji umowy zapisali ludzie z CD Projekt. Oburzony Andrzej Sapkowski odesłał im ten egzemplarz porozumienia.
Cała dyskusja odbyła się na Facebookowej tablicy Adriana Chmielarza, mimowolnego twórcy prostowanej później informacji, że Sapkowski zainkasował jedynie 15 tysięcy złotych. Szybko okazało się jednak, że chodziło o grę na telefony komórkowe, a więc zupełnie inną licencję, którą kupiła firma Metropolis.
Sebastian Zieliński ujawnił w końcu, że Andrzej Sapkowski podpisał umowę opiewającą na 40 tys. zł, w kolejnym poście doprecyzował, że chodziło dokładnie o kwotę 35 tysięcy złotych.
Mimo wszystko, suma i tak nie jest zawrotna, szczególnie w porównaniu z kilkuset milionami złotych, które na grze zarobił CD Projekt Red.
Wcześniej Andrzej Sapkowski narzekał na popularność gry i wyrażał się niepochlebnie o graczach, ostatnio jednak złagodził ton, twierdząc, że twórcy gry solidnie zapracowali na każdą złotówkę.