Są tu serki wiejskie, kiszone ogórki, płyn do naczyń marki Ludwik, soki Horteksu, biała kiełbasa, żurek, piwo Lech, woda Nałęczowianka, kiełbasa śląska i codziennie świeże pieczywo. Obsługa i większość klientów mówi po polsku. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że sklep znajduje się w Dortmundzie i nazywa się Promo Supermarkt.
A na dodatek radzi sobie na tyle dobrze, że jego właściciele myślą o zakładaniu kolejnych. Myślą o dużej sieci w takich miastach jak Kolonia, Dusseldorf, Essen czy Akwizgran. Klientami mają być także Polacy z Belgii czy Holandii.
Polski supermarket w Dortmundzie zajął lokal po sklepie Aldi. Co ciekawe, nie jest pierwszy w okolicy.
Prowadzący go Jacek Wasylkowski już 3 lata temu zdecydował się na otwarcie polskiego sklepu o nazwie Todi w Krefeldzie, obok Dusseldorfu. Na jego zapleczu działa też piekarnia, która codziennie dostarcza świeże pieczywo również do Promo Supermarkt w Dortmundzie.
Zarówno w sklepie Todi, jak i Promo większość produktów pochodzi z Polski. Jacek Wasylkowski twierdzi, że jest to pewnie ponad 99 procent. Wyjątkiem jest pieczywo – co prawda nie jest przywożone z kraju nad Wisłą, ale pieczone na miejscu według słowiańskich receptur.
Warzywa czy wędliny przyjeżdżają już z Polski. O ile warzywa i owoce to norma, o tyle wędliny cieszą się dużą popularnością wśród odwiedzających sklep Polaków i Niemców. Niemcy raczej nie słyną z wysokiej jakości produktów mięsnych, szczególnie w porównaniu do polskich. Na dodatek, jak twierdzi właściciel sklepu, niemieckie sklepy od razu kroją wędlinę na plasterki, przez co szybko wysycha. W Todi i Promo jest tak, jak w Polsce – wędliny krojone są na życzenie klientów. Oczywiście w sklepie sporo jest również paczkowanych.
Znaczną część klientów stanowią Polacy, mieszkający w Nadrenii Północnej - Westfalii. Przedstawiciele sklepu mówią, że zdarzają się i tacy, którzy przyjeżdżają specjalnie na zakupy z miejscowości oddalonych o nawet kilkadziesiąt kilometrów, jak Dusseldorf czy Monchengladbach. Cenią szczególnie typowo polskie produkty, dużą popularnością oprócz kiełbas i pieczywa cieszą się na przykład kiszone ogórki, wyroby garmażeryjne (pierogi) oraz pieczywo, ciasta, pączki i drożdżówki.
Na filmie nagranym przez polonijną telewizję Pepe TV, pokazującym otwarcie nowego sklepu, starsze małżeństwo mówi „Teraz Polskę mamy bliżej domu”. Faktycznie, obsługa klienta odbywa się po polsku, w markecie można dostać nawet polskie kosmetyki, książki i czasopisma, głównie tzw. prasę kolorową. I to w miejscu Niemiec praktycznie najbardziej oddalonym od Polski. Nadrenia Północna - Westfalia graniczy z Holandią i Belgią, bliżej stąd do Paryża, niż Poznania czy Wrocławia.
Nowy sklep otworzyli Jacek Wasylkowski na spółkę z Tomaszem Hoją. W planach mają otwieranie kolejnych. Na cel biorą okoliczne regiony, licząc na to, że będą do nich docierać ekspaci z Holandii czy Belgii. Rozważają różne lokalizacje, m.in. Aachen, Kolonię, Düsseldorf czy Essen.W
logotypie sklepu Promo Supermarkt znajduje się polski bocian w locie, niosący w dziobie koszyk z zakupami. Hasło promocyjne wymyślił syn Jacka Wasylkowskiego. Brzmi ono „Erlebe polnische tradition”, czyli „doświadcz polskiej tradycji”.
Na otwarciu polskiego sklepu w Dortmundzie był obecny m.in. Thorsten Klute, sekretarz stanu w Ministerstwie Pracy, Integracji i Spraw Socjalnych NRW (Nadrenii Północnej - Westfalii). Twierdzi on, że polonia w tym landzie chętnie angażuje się w różne stowarzyszenia, włącza się w nauczanie języka polskiego w szkołach, ale dba także o rozwój działalności gospodarczej i zaangażowanie biznesowe.
– Sądzę, że jedno i drugie jest bardzo dobre, dlatego przyjechałem tu z satysfakcją, żeby pogratulować i zobaczyć co się tu dzieje. To typowy polski sklep. Mógłby być w Krakowie, czy Bydgoszczy. Wszędzie – mówił podczas otwarcia sklepu.