Ludzie nie czytają książek? Pisarze to biedacy? Bzdury! Bloger Michał Szafrański zrobił jedną pozycją literacką zawrotny sukces finansowy, jak na człowieka, który nie miał “pleców” w wydawnictwach, ani nie był celebrytą.
Jego książka Finansowy Ninja to przystępny przewodnik po finansach osobistych, “który każdy powinien przeczytać jeszcze w szkole”. Bloger wyjaśnia jak zarządzać pieniędzmi czy uniknąć pułapek, które zastawiają na nas banki.
“A miało się nie udać”. Tak zaczyna swój facebookowy wpis Szafrański. Opisuje swoje perypetie dotyczące prób wydania książki. Prowadził wiele rozmów z wydawcami. Jego wiara malała jednak z każdą rozmową, w której “mniej lub bardziej się kompromitowali: zadufaniem, arogancją, ślepą wiarą w to, że rozdają karty. To skostnienie wydawców było głównym powodem, dla którego zdecydowałem się na selfpub."
Przytacza też rozmowy z wydawcami czy porady od innych autorów książek. "Jak ktoś tak jak Ty nie ma odpowiedniego zaplecza to lepiej dostać 10% i sprzedać 1000 egzemplarzy niż mieć np. 50% (jako 50% liczę koszty druku+jakieś odstępne dla koleżanki która robi za korektę ortograficzną) i sprzedać 50 egzemplarzy" – przytacza opinię jednego z autorów książek.
Bloger postanowił sam wydać ksąiżkę. Łączny nakład wyniósł 32 tys. egzemplarzy, sprzedało się niemal 31 tysięcy – jeden egzemplarz za 69,9 zł, co w polskich warunkach jest sumą zawrotną. Jak do tego doszedł? Rozdał... za darmo 1000 egzemplarzy książek bibliotekom w całej Polsce. Efekt jest taki, że po książki ustawiają się w wypożyczalniach kilkumiesięczne kolejki. Zrobiło to książce niesamowitą reklamę i pomogło w jej sprzedaży. Nie wszystkie biblioteki były jednak pełne entuzjazmu.
Opisywaliśmy na łamach INN:Poland przygodę z jedną z bibliotek w województwie wielkopolskim, która odmówiła przyjęcia książki pod pretekstem, jakoby przesyłka miała zostać wysłana na adres pracownika biblioteki, a nie samej placówki. Nasz tekst dziennikarski ostatecznie spowodował, że biblioteka książkę przyjęła, dziękując Szafrańskiemu za “dar”.