Samochody elektryczne w Polsce dopiero raczkują. Zanim doczekamy się polskiego auta, upłyną zapewne długie lata. Stacji ładowania tych pojazdów też na razie ze świecą szukać, w największych miastach można policzyć je na palcach jednej ręki. Jest jednak ksiądz z małego miasta, który jak nikt inny w tym kraju jest gotowy na rewolucję technologiczną.
Elektryczne samochody w Polsce to wciąż melodia przyszłości. Jest ich w Polsce zaledwie 1000, do końca 2017 roku ma powstać 50 stacji ładowania pojazdów elektrycznych, m.in. przy dużych galeriach handlowych we Wrocławiu, w Krakowie, Gdańsku, Łodzi czy Warszawie.
Na tym tle wyróżnia się kapłan z małopolskiego Starego Sącza. Przy słynnym ołtarzu papieskim, który jest pamiątką po legendarnej pielgrzymce Jana Pawła II, stworzył pierwszy w regionie punkt ładowania aut na prąd za „co łaska”. Naładowanie samochodu elektrycznego do pełna trwa od półtorej do pięciu godzin, nie jest to więc punkt szybkiego ładowania samochodu.
Ksiądz Marcin Kokoszka, bo o nim mowa, ma w życiu motto. Głosi ono, że ekologia nie polega na przykuwaniu się do drzew. Czyli przyrodę trzeba szanować, ale również umieć korzystać z nowych technologii. A że nie rzuca słów na wiatr, Sądecczanie przekonali się nie po raz pierwszy.
Za wzór posłużyła mu Słowacja, gdzie szybko przybywa samochodów elektrycznych. Teraz Słowacy nie muszą się martwić, że zabraknie im prądu na powrót do domu. Zdaniem kapłana, wartości chrześcijańskie są bliskie ekologicznym, czego dowodem też poprzednia inicjatywa. Wcześniej na ołtarzu papieskim powstała elektrownia słoneczna, która dostarcza prąd pielgrzymom.
Teraz śladem księdza chcą pójść władze Nowego Sącza. Miasto uzyskało wstępną deklarację firmy Greenway Polska, znanej z budowy sieci stacji szybkiego ładowania pojazdów elektrycznych, że znajdzie się w planie inwestycyjnym przedsiębiorstwa w kolejnym etapie budowy stacji ładowania pojazdów.