Za sprawą inicjatywy posłów PiS paliwo zdrożeje o około 25 groszy za litr. W planach jest bowiem podniesienie tak zwanej opłaty paliwowej doliczanej do ceny benzyny i oleju napędowego. Problem w tym, że podwyżka zostanie wprowadzona tylnymi drzwiami w ramach inicjatywy poselskiej, a więc bez konsultacji społecznych, które są wymagane przy rządowych projektach ustaw.
Sytuacja jest tym bardziej dziwna, że rządzący zapewniają nas o wspaniałej sytuacji budżetowej. Podwyższenie podatku temu przeczy. Mamy do czynienia z potwierdzeniem, że spowolnienia w budowie dróg są wyłącznie wynikiem braku pieniędzy. Finanse przeznaczone na wydatki rozwojowe zostały bowiem przekierowane na spełnienie socjalnych obietnic wyborczych.
W tym roku zostaną przeznaczone 23 mld zł na „500+” – o jedną dziesiątą więcej niż na budowę dróg. Zbliżają się także kolejne wydatki związane z powrotem do niższego wieku emerytalnego. Ponadto, nie są one dokładnie oszacowane, gdyż nie wiadomo, jaka część z 300 tys. uprawnionych seniorów rzuci w tym roku pracę.
Posłowie PiS szukają więc sposobu na znalezienie dodatkowych pieniędzy – zarówno na budowę dróg o znaczeniu krajowym, jak i samorządowym. Sięgają więc do kieszeni podatnika, który to już nie pierwszy raz zostaje obciążony finansowo ze względu na program „500+”.
Podwyżka paliwowa nastąpi w okresie spadku cen oleju napędowego i benzyny. Ma to przynieść budżetowi państwa dodatkowe 5 mld zł rocznie. Z pieniędzy ma być sfinansowana budowa dróg. Przeforsowywanie podnoszenia podatków tylnymi drzwiami pokazuje jednak, że PiS nadużywa władzy i nie radzi sobie z utrzymaniem programu „500+”.