Ryszard Wojtulski ma 86 lat. Zaczął pracę jako kaletnik i rymarz w wieku 13 lat. Prowadzi do tej pory punkt na ul. Męcińskiej na warszawskim Grochowie, gdzie wyrabia torby, portfele, paski, wszywa suwaki czy naprawia buty. Chce jednak zamknąć zakład, ponieważ nie przynosi już dochodów. Jest coraz mniej klientów, choć jakość usług stoi na niespotykanym dziś poziomie.
W dzisiejszych konsumpcjonistycznych czasach odchodzi się od naprawiania tego, co zepsute, na rzecz kupowania nowego. Sprawia to, że umiejętności, którymi posługuje się Ryszard Wojtulski, są coraz mniej komukolwiek potrzebne.
Prowadzi jednak nadal kultowy już warszawski zakład kaletniczo-rymarski, który pamięta jeszcze czasy powojenne. Mimo podeszłego wieku, jest energicznym, a przede wszystkim niebywale doświadczonym zawodowo mężczyzną.
Losem Ryszarda Wojtulskiego zainteresował się Marek Borowski, który jest radnym Pragi-Południe. Pragnie bowiem, by uhonorowano katelnika i rymarza za jego wieloletnią pracę. Poza tym zachęca mieszkańców Warszawy do dobrych napraw w jego zakładzie, w którym znajdziemy nawet pewien skarb – katelniczą maszynę Singera.
– Korzystajmy z usług lokalnych rzemieślników i róbmy zakupy w małych punktach handlowych. Przez to wspieramy prawdziwych fachowców, których już coraz mniej nie tylko na Grochowie, ale i w innych dzielnicach Warszawy – przekonuje.