Reklama.
Alternatywą dla współczesnej kuchni mają więc być robaki wraz z owadami. Można je podawać zarówno na słono, jak i słodko. Joanna Biesiada z wrocławskiego Uniwersytetu Przyrodniczego argumentuje, że robaki mają więcej białka niż tłuszczu. Co więcej, są bogate w żelazo, potas czy sód.
– Do 2050 roku będziemy potrzebować dwa i pół raza więcej żywności i niestety nie znajdziemy jej na polu. Tu alternatywą mogą się okazać właśnie robaki – mówi dr Anna Żołnierczyk z Wydziału Nauk o Żywności. Dodaje także, że robaki są źródłem białka, kwasów tłuszczowych, steroli, mikro i makroelementów. Mają również wapno, żelazo i cynk.
– Nauczyłam się, że w kuchni nie ma ograniczeń i z każdym produktem możemy zrobić to, na co mamy ochotę – dodaje.
Na terenie Uniwersytetu Przyrodniczego studenci mają własną kuchnię molekularną, gdzie przygotowują robaki, które następnie zjadają. Menu jest jak na razie skromne: mączniki, świerszcze, które zjada się w całości, i szarańcze, w których wypadku przed spożyciem odrywamy głowę i skrzydła.
Eksperymenty kulinarne polskich badaczy z Wrocławia zostały zauważone przez zagraniczne media, jak na przykład NowThis, który opublikował na swoim fanpage'u (ponad 11 milionów fanów) film prezentujący ich dokonania. W ciągu kilku dni zdobył on ponad 800 tys. wyświetleń. Zobaczymy go pod tym adresem.
– W 80 procentach krajów na świecie je się owady. W Europie nie robimy tego ze względów kulturowych i klimatycznych. W Polsce jedzenie owadów jest również mało akceptowalne. Ludzie brzydzą się, mają opór. Trudno mi to rozumieć, gdyż jemy krewetki, kalmary, żaby, ślimaki czy kawior. W latach 80, gdy trafiło na stoły sushi, też ludzie się opierali. Teraz jest to akceptowalne, a sushi jest klasyfikowane jako produkt ekskluzywny – podsumowuje.