Nie milkną echa wprowadzenia nowej opłaty a paliwa. Rząd przeprowadził tę operację pod osłoną wizyty Donalda Trumpa. Rzecznik prezydenta Dudy twierdzi, że podniesienie akcyzy nie musi spowodować podwyżki na stacjach benzynowych, inni dodają, że to przecież środki na budowę dróg. Tymczasem w 2016 roku rząd nadwyżka wpływów na wydatkami Krajowego Funduszu Drogowego wyniosła ok. 14 mld złotych.
Posłowie Prawa i Sprawiedliwości ekspresowo zdecydowali o wprowadzeniu nowego podatku na paliwo. Litr benzyny czy ropy zdrożeje o 20 groszy bez VAT. Przyniesie to budżetowi 4 – 5 mld złotych rocznie. Podwyżka może wejść w życie już od października.
Połowa wpływów z nowej opłaty ma wpłynąć na konto Funduszu Dróg Samorządowych, który ma finansować budowę dróg lokalnych. Obecnie jest to ok. pół miliarda złotych rocznie. Druga część zasili Krajowy Fundusz Drogowy, czyli instytucji finansującej budowę autostrad, dróg ekspresowych i obwodnic miast.
Tymczasem, jak wynika z danych Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa, na nowe drogi w 2016 roku wydano 15,7 mld złotych, w tym roku ma to być podobno ok. 23 mld zł. Tymczasem z samej akcyzy paliwowej zebrano w zeszłym roku ok. 30 mld złotych, do tego dochodzą inne wpływy, m.in. 5,6 mld zł z opłaty paliwowej. Wynika z tego, że w zeszłym roku różnica między wpływami podatków paliwowych (mającymi iść na budowę dróg) a wydatkami sięgnęła prawie 19 mld zł.
Część z tych pieniędzy trafiła na konta kolei (ok. 1 mld zł), część na utrzymanie dróg już wybudowanych (prawdopodobnie ok. 4 mld zł). Co się stało z pozostałymi kilkunastoma miliardami?
Co ciekawe, w uzasadnieniu projektu ustawy wprowadzającej nową opłatę, posłowie PiS napisali, że zakładają, iż wzrost cen paliw na stacjach będzie mniejszy, niż 20 groszy. Stoi to w sprzeczności z dotychczasowymi doświadczeniami, tym bardziej, że do tych 20 groszy trzeba będzie doliczyć VAT, który zasili budżet. Na dodatek wzrost cen paliw na ogół oznacza podwyżki cen żywności i innych artykułów.