W Polsce sprzedali już kilka tysięcy urządzeń do domowego badania piersi i wczesnego wykrywania raka u kobiet. Teraz polski Braster szykuje się do kolejnej emisji akcji, a pozyskane środki przeznaczy na światową ekspansję. Ma już dystrybutora w Irlandii, lada chwila będzie ich miał w kolejnych krajach Europy.
Pierwotne plany były bardziej ambitne. Braster zamierzał pozyskać w ofercie publicznej od 54 do 63 mln złotych. W pesymistycznej wersji może liczyć jedynie na niecałe 50 mln, jeśli do obrotu trafi 3 mln akcji po 16,50 zł. Budowanie księgi popytu rozpocznie się 10 lipca 2017 roku i potrwa tydzień.
Walne zgromadzenie akcjonariuszy ustaliło cenę maksymalną w ofercie na 16,50 zł. Spółka podawała wcześniej, że cena minimalna za akcję wynosi 18,30 zł, dlatego oferta miała być wyższa. Cena ta została jednak zniesiona przez walne zgromadzenie i zastąpiona ceną maksymalną.
Irlandzki dystrybutor dostanie na razie 600 urządzeń, w kolejce stoją już partnerzy z Holandii i Portugalii. Najbliższy rok pokaże, czy polskie urządzenie telemedyczne do badania piersi okaże się globalnym sukcesem. Na zachodnich rynkach Braster będzie kosztował 300 euro a miesięczny abonament – 9,90 euro.
Braster to urządzenie, dzięki któremu kobiety mogą samodzielnie wykryć u siebie pierwsze objawy nowotworu piersi. Wszystko za sprawą ciekłokrystalicznych matryc. Wykrywają i pokazują one podwyższoną temperaturę w piersi, co może być pierwszym sygnałem ogniska zmiany nowotworowej.
Metoda ta, zwana termografią, stanowi uzupełnienie mammografii i ultrasonografii. Twórcy podkreślają, że jest w pełni bezpieczna, bezbolesna i prosta w użyciu.
– Do końca bieżącego roku, poza krajami pilotażowymi, Braster chce zadebiutować w Wielkiej Brytanii. W przypadku uzyskania zgody FDA, jeszcze w tym roku Spółka chciałaby wejść do USA. Jednocześnie w Kanadzie, Brazylii, Chinach oraz Indiach mają rozpocząć się pilotaże techniczne. Na kolejne rynki (Niemcy, Korea) Braster wejdzie w roku 2018 – twierdzi prezes firmy, Marcin Halicki.