Studenci krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej skonstruowali wyjątkową łódź o napędzie solarnym. W najbardziej prestiżowych na świecie zawodach dla innowacyjnych pojazdów wodnych zajęli bardzo wysokie, piąte miejsce.
Projekt jest bardzo ambitny, przez dwa lata pracowało nad nim 46 osób. Jego celem był start i zajęcie jak najlepszej pozycji na prestiżowych regatach w Monako. Co roku gromadzą one najbardziej innowacyjne konstrukcje z całego świata. Krakowscy studenci wzięli w nich udział po raz pierwszy i od razu odnieśli spory sukces.
– Na ten projekt złożyło się wiele wątków. Współtworzą go studenci-pasjonaci z Akademickiego Klubu Żeglarskiego i Koła Naukowego Eko-Energia. Duży wpływ na projekt miał rownież fakt coraz ważniejszej roli odnawialnych źródeł energii w kwestii zrównoważonego rozwoju. I my, studenci kierunków technicznych, także chcemy być częścią tego ruchu. Naszą łodzią chcemy propagować nowe rodzaje transportu. Nowoczesne, innowacyjne, nieemitujące CO₂ – mówi w rozmowie z INN:Poland Joanna Maraszek, jedna z osób pracujących nad projektem.
Co ciekawe, plan budowy łódki zakładał bardzo interdyscyplinarną współpracę.
– My po prostu połączyliśmy też nasze pasje. W projekt zaangażowani są mechanicy, elektrycy, programiści, inżynierowie materiałowi. Nad wszystkim czuwają dwie nieocenione koordynatorki: Agata Halińska oraz Anna Popiołek. Połączyliśmy ludzi z bardzo zdywersyfikowanymi umiejętnościami, by stworzyć jeden wspólny, bardzo interdyscyplinarny projekt – mówi Maraszek.
Założeniem projektu było stworzenie całkowicie ekologicznej łodzi, mającej wystartować w międzynarodowych zawodach w Monako. Krakowscy studenci postanowili w nich po prostu namieszać.
– Kiedy zaczynaliśmy projektować i budować łódź, wybraliśmy te zawody ze względu na prestiż oraz wysoką poprzeczkę narzuconą regulaminem. Cała konstrukcja łodzi jest ściśle podporządkowana właśnie Monaco Solar&Electric Boat Challenge – twierdzi Joanna Maraszek.
Na razie studenci nie myślą o komercjalizacji, szczególnie dlatego, że łódź jest jednoosobowa.
– Ale jeśli spojrzymy na wykorzystane w niej technologie naszego autorstwa, to możemy śmiało mówić, że będą one mogły być w przyszłości komercjalizowane. To jest troszkę jak w Formule 1. Tam też pojawiają się nowe technologie i po jakimś czasie trafiają na rynek masowy. Na mniejszą skalę, ale jest widoczny przepływ myśli technicznej. Solar Boat nie będziemy więc produkować masowo, ale być może technologie hydroskrzydeł czy kompozytów będą wykorzystywane dalej – mówi Maraszek.
Łódź jest zbudowana z kompozytów, z włókna węglowego z przekładką piankową.
– To wszystko jest ręczna robota. Na półtora roku przed rozpoczęciem fazy wykonawczej, ludzie z sekcji kompozytów spędzili bardzo długi czas w laboratorium, by przebadać próbki materiałów pod kątem wytrzymałości na ścinanie czy rozciąganie. Bardzo ważne jest także odpowiednie ułożenie włókien. Każda nitka kadłuba była przez nas ręcznie układana, więc znamy go dosłownie od podszewki – śmieje się Joanna.
Hydroskrzydła zostały zaprojektowane i wykonane przez samych studentów. Działają trochę jak skrzydła w samolocie, siła nośna wypycha łódkę ponad powierzchnię wody i minimalizuje opory. Skrzydła są wyposażone w lotki, które są sterowane za pomocą serwomechanizmów, dzięki czemu są w stanie automatycznie stabilizować położenie łodzi płynącej po falach.
Dzieło krakowskich studentów, któremu nadano imię "Baśka" kosztowało 250 tysięcy złotych. Pomysł został dostrzeżony przez inżynierów z firmy Ericsson, którzy pomogli konstruktorom w pracach nad testami urządzeń sterowniczych, nawigacyjnych oraz związanych z napędem i stabilizacją łodzi. Warto przypomnieć, że Ericsson ma ogromne doświadczenie związane z technologiami wykorzystywanymi w jednostkach pływających napędzanych energia słoneczną.
– W ciągu dwóch lat pozyskiwaliśmy różnych sponsorów, m.in. Ericssona. Oni w pewnym momencie po prostu nam zaufali i uwierzyli, że damy radę. Zarówno merytorycznie, jak i sponsoringowo – mówi nam Maraszek.
Co ciekawe, do grupy sponsorów należy też pizzeria Maxi Pizza i studenci twierdzą z całą stanowczością, że bez jej pomocy nie daliby rady.
– Pizzeria nam uratowała projekt, bo w momencie, gdy byliśmy naprawdę głodni, ludzie pracowali po 30 godzin bez przerwy, dostawaliśmy pizzę za darmo – śmieje się przedstawicielka zespołu. Wyjaśnia też, co znaczy nazwa łodzi. To po prostu zdrobnienie od Barbary, patronki AGH.
Energia pozyskiwana przez panele słoneczne jest gromadzona w akumulatorach i przekazywana do silnika za pomocą systemu zarządzania mocą. Silnik ma maksymalną moc 4 KW (niecałe 5,5 KM), natomiast do płynięcia przy użyciu hydroskrzydeł wykorzystuje moc jedynie 600 Watów.
– Panele generują ok. 1000 watów, mamy więc nadwyżkę energii. Bilans jest dodatni, możemy więc wyciągać z łodzi więcej, niż planowaliśmy. Rozwija prędkość 8 węzłów, czyli ok. 15 km/h – twierdzi Maraszek.
Teoretycznie łódź może się poruszać z prędkością dwukrotnie wyższą. Jej wymiary łodzi to 6 metrów długości, 2,5 metra szerokości (szeroka na 80 cm kabina) oraz 70 kg wagi. Wyporność łodzi wynosi 150 kg.