
Reklama.
Pomysł Kulczyka wyróżnia się na tle mu podobnych tym, że miliarder daje start-upom więcej swobody niż w wypadku funduszy venture capital (średnio, jak i długoterminowe inwestycje w przedsiębiorstwa niepubliczne znajdujące się we wczesnych fazach rozwoju). W ten sposób nie chce ograniczać kreatywności i zapału pomysłodawców.
– Jeśli w coś uwierzę, to nie excel będzie dla mnie kluczowy, tylko to, kto stoi za tym projektem, jakie ma ambicje i gdzie chce być – twierdzi Kulczyk w rozmowie z Money.pl.
Komisja złożona m.in. z Sebastiana Kulczyka, Rafała Pluteckiego z Campus Warsaw i Julii Szopy z fundacji Startup Poland zadecyduje, które start-upy zostaną wybrane. Wybiorą w sumie 10, ale Kulczyk nie chce się ograniczać do konkretnej branży.
Poza pieniędzmi biorący udział w programie InCredibles otrzymają wsparcie, mentoring i pomoc w wejściu na inne rynki. Chodzi bowiem o projekty, które mają potencjał globalny.
Przedłużenie terminu na wnioski do InCredibles to dla Kulczyka oczywisty ruch w wypadku tak ogromnego zainteresowania. – To dla mnie duża satysfakcja, że – po pierwsze – spółki tak licznie odpowiedziały na nasze zaproszenie do InCredibles, a po drugie, jakość składanych wniosków jest tak wysoka. Dlatego nie mieliśmy wątpliwości, żeby przedłużyć fazę aplikacyjną programu o kolejne 2 tygodnie. Czekamy na następne, interesujące projekty – mówi Sebastian Kulczyk.