Na całym świecie trwa nieustanny wyścig. Cel – innowacja. A nagroda? Lepsze, wygodniejsze i zdrowsze życie. Dla każdego. Przynajmniej tak twierdzą firmy, które prześcigają się w pomysłach na nowoczesne produkty, z założenia coraz bardziej przyjazne dla konsumenta czy użytkownika. Wśród nich nie brakuje też koncernów tytoniowych, które nie ustają w poszukiwaniach alternatyw wobec tradycyjnych i niezwykle szkodliwych papierosów.
Do ostatnich pachnących jeszcze świeżością produktów, które wyszły z laboratoriów przemysłu tytoniowego, należą papierosy bezdymne. To właśnie na nie, tak samo jak na istniejące od dłuższego czasu na rynku elektroniczne papierosy, polski rząd zamierza nałożyć akcyzę, którą na razie wśród wyrobów tytoniowych objęte są wyłącznie zwyczajne papierosy. I to dość wysoką, bo propozycja resortu finansów to stawka rzędu 0,70 zł za 1 ml płynu do e-papierosów, 141,29 zł za każdy kg dla mieszanek alternatywnych i 31,41 proc. średniej ważonej detalicznej ceny sprzedaży tytoniu do palenia.
O papierosach bezdymnych dyskutują więc politycy, przedsiębiorcy, ekonomiści, naukowcy, eksperci od zdrowia. Jednak nie każdy szary Kowalski rozumie technologie stojące za tym wynalazkiem. Większość traktuje je jak synonim elektronicznych papierosów, co poniektórzy widzą w nich kolejną generację e-fajek. Tymczasem między jednym a drugim istnieją pewne różnice.
Podobieństwa i różnice
Obie kategorie wyrobów tytoniowych powstały z myślą o palaczach, z jednej strony nieumiejących zerwać z uzależnieniem od nikotyny, a z drugiej zatroskanych faktem wdychania do płuc całego szeregu rakotwórczych substancji podczas palenia zwykłych fajek. Choć mają ze sobą trochę wspólnego (konstrukcja, idea wkładów), działają na wykorzystujących inny materiał wyjściowy technologiach.
Cieszące się niemałą popularnością w Polsce e-papierosy polegają na wdychaniu substancji wydzielających się z ogrzewanego e-liquidu. Jest to roztwór inhalacyjny, zawierający najczęściej glikol propylenowy, glicerynę roślinną, a także nikotynę oraz aromaty. Do przechowywania tego płynu służą specjalne kartridże. W wyniku jego spalania tworzy się aerozol, który następnie wdycha użytkownik.
Będące novum papierosy bezdymne stanowią z kolei hybrydę zwykłych i elektronicznych papierosów. Konstrukcyjnie zbliżone są do wydzielających aerozol urządzeń, natomiast pozbawione są liquidu jako materiału nikotynowego. Źródłem nikotyny jest w nich specjalnie spreparowany susz tytoniowy. Cała idea tych wyrobów opiera się jednak na tym, że podany w tej formie tytoń nie ulega spalaniu, a jedynie podgrzaniu do temperatury 300-320 st.
W następstwie tego procesu emitują one parę z nikotyną, nie tworząc przy tym dymu tytoniowego i nie zabrudzając popiołem ustnika. Jak twierdzą twórcy tych nowatorskich wyrobów tytoniowych, brak spalania sprawia, że do płuc palacza przenika o 90 proc. mniej substancji smolistych, czyli głównego sprawcy groźnych chorób towarzyszących paleniu tradycyjnych papierosów.
Różne oblicza
W grupie papierosów bezdymnych spotkać można oczywiście różne warianty tego rozwiązania. Niedawno wprowadzoną na polski rynek technologię IQOS, która funkcjonuje na bazie wkładów tytoniowych zawierających dwa filtry owinięte otoczką papierową, można określić jako klasyczną postać papierosów bezdymnych.
W przypadku Ploom Tech cały proces rozłożony jest na raty. Najpierw dochodzi do podgrzania specjalnego płynu umieszczonego w kartridżu, a następnie przepuszczania go przez specjalną kapsułkę zawierającą tytoń. Dwustopniowy proces wykorzystuje też hybrydowa technologia iFUSE z tą różnicą, że przepuszczany przez tytoń jest nie płyn, a wytworzony z niego aerozol.
Nowatorskie wyroby tytoniowe są obecnie sprzedawane w takich krajach europejskich jak Szwajcaria, Francja, Austria, Włochy, Portugalia czy Rumunia, a od maja tego roku także w Polsce w związku ze zgodą na ich dystrybucję wydaną przez Ministerstwo Zdrowia. W Stanach Zjednoczonych zakwalifikowano je tak samo jak e-papierosy do kategorii produktów Potencjalnie Obniżonego Ryzyka (Reduced Risk Product). To ku pamięci, że cały czas mówimy tu jednak o ryzyku dla zdrowia.
Tytoniowe innowacje
Innowacyjne wyroby tytoniowe nie powstały z dnia na dzień. Są efektem wieloletnich prac inżynieryjnych i badawczych. W przypadku IQOS rozwój całej technologii zajął ponad dekadę. I pochłonął niemało, bo kwotę ponad 3 miliardów dolarów. Projektowaniu tego rozwiązania, w czym uczestniczyło ponad 400 naukowców z ośrodków badawczo-rozwojowych w Szwajcarii i Singapurze, towarzyszyły liczne badania kliniczne i niekliniczne.
To z tych testów wziął się właśnie główny przekaz o znacznie mniejszej szkodliwości papierosów bezdymnych w porównaniu z pospolitymi fajkami. Trzeba jednak pamiętać, że zlecane przez producenta badania podlegają dalszej weryfikacji przez niezależne instytuty badawcze, które w ramach realizowanych np. poprzez granty projektów naukowych sprawdzają bezpieczeństwo kolejnych rodzajów używek. W Polsce niewytwarzające dymu papierosy wzięli pod lupę naukowcy z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. Nenckiego, którzy pod kierunkiem prof. Joanny Szczepanowskiej od listopada 2016 r. sprawdzają, czy faktycznie są one znacznie mniej obciążające dla organizmu palacza. Na poważnie zainteresował się nimi też rząd Korei Południowej, który w lipcu br. zapowiedział sfinansowanie podobnych badań.
Jako ciekawostkę można podać fakt, że z technologią podgrzewania tytoniu eksperymentowano już wcześniej niż na początku XXI wieku, kiedy to prace nad bezdymnymi papierosami ruszyły pełną parą. W latach 80. XX wieku jeden z amerykańskich koncernów stworzył papierosy, w których tytoń był w głównej mierze podgrzewany, ale częściowo też spalany. Z uwagi na skomplikowany proces zapalania oraz posmak spalenizny w ustach palacze powiedzieli mu stanowcze „NIE”.