Jeszcze niedawno rząd chwalił się rekordową nadwyżką. Uzasadniano ją przede wszystkim większymi wpływami z podatku VAT. Okazuje się jednak, że tak dobry wynik jest jedynie efektem tego, że fiskus oddał przedsiębiorcom o ponad 10 mld zł zwrotu podatku VAT mniej niż rok temu.
Po czerwcu br. kwota wszystkich zwrotów VAT od początku roku wyniosła 37,95 mld zł. Tymczasem wartość zwrotów w pierwszym półroczu ubiegłego roku wyniosła 48,14 mld zł, mamy więc różnice na poziomie 10,19 mld zł. Jest to więcej niż wynosi tegoroczna nadwyżka budżetowa, która plasuje się na poziomie niecałych 6 mld zł. Innymi słowy, fiskus zwracał VAT w tym roku o wiele wolnej niż w ubiegłym. Gdyby utrzymał zeszłoroczne tempo zwrotów, mielibyśmy do czynienia z deficytem, gdyż dochody budżetowe byłyby o 10,18 mld zł mniejsze. Deficyt wyniósłby 4,18 mld zł.
Teoretycznie fiskus ma 60 dni na zwrot części podatku VAT przedsiębiorcom, ale przepisy są na tyle skomplikowane, że procesy te wydłużają się aż do 180 dni.
Sprytny manewr ze zwrotami podatku VAT pozwolił sztucznie uzyskać nadwyżkę, ale gdyby nie to, deficyt pozostałby na stosunkowo niskim poziomie. Wszystko przez 9 mld zł zysku Narodowego Banku Polskiego, co więcej, wydatki rządu za ostatnie 12 miesięcy są mniejsze od tych z końca 2016 roku.
W 2018 roku jednak wydatki wzrosną, gdyż zwiększone koszty w systemie emerytalnym wyniosą około 10 mld zł. Najprawdopodobniej też nie zwiększą się zyski z Narodowego Banku Polskiego, bo pojawiają się one tylko, kiedy złoty słabnie. W 2017 roku waluta umacnia się. Oznacza to, że sytuacja fiskalna będzie najpewniej gorsza o około 19 mld zł niż w tym roku.