Pierwszy dzień notowań Play – operatora telekomunikacyjnego – na warszawskiej giełdzie przyniósł spore zaskoczenie. Wielu analityków spodziewało się boomu i wzrostu cen, tymczasem te idą w dół.
Co prawda przecena nie jest wysoka, ale spadek wartości akcji o 5 procent już w kilka godzin po debiucie nie wróży nic dobrego. Akcje Play’a wystartowały z poziomu 36 złotych i od razu zaczęły tracić na wartości. Bardzo wysoki jest za to poziom obrotów – papierami operatora handluje się ostro, wolumen sprzedaży i kupna przekroczył do południa poziom 700 mln złotych.
Aktualnie akcje poszły nieco do góry i chwilę po godzinie 13 odbiły się z poziomu -5proc. do niecalych -3 proc. Kosztują niecałe 35 złotych, czyli o złotówkę mniej, niż w chwili debiutu.
Analitycy z jednej strony zapowiadali, że debiut Play na giełdzie będzie gorący, ale z drugiej podkreślali, że sytuacja firmy jest bardzo skomplikowana i w zasadzie balansuje ona na krawędzi.
Play jest bardzo mocno zadłużony, bo to głównie dzięki pożyczkom i kredytom stał się w Polsce operatorem nr 2, wyprzedza go tylko Orange (pod względem liczby klientów).
– Play jest 485. spółką na GPW i największym debiutem prywatnym w historii, którego wartość przekracza 4,3 mld zł. Mogli oni wyjść z ofertą wszędzie, wybrali Warszawę. Bardzo wam za to dziękuję – mówił podczas debiutu prezes warszawskiej giełdy, Wojciech Nagiel.
Mimo wszystko firma ma potężne dziury w ofercie. Jest tylko operatorem telekomunikacyjnym, podczas gdy konkurencyjne telekomy skupiają pod swoimi skrzydłami coraz więcej usług – telefonię stacjonarną, telewizję kablową, usługi bankowe i ubezpieczeniowe.
W 2016 roku Play miał 6,12 mld złotych przychodów.