Pracodawcy mają już dość czasochłonnych rekrutacji, które owocują niekompetentnymi kandydatami. Dziś dobry specjalista ma już pracę. Firmy decydują się na „podkradnięcie” pracownika konkurencji. Tak jest nie tylko skuteczniej, ale i taniej.
Tradycyjne rekrutacje wydłużają się, generując w efekcie większe nakłady finansowe. – Należy zauważyć, że sami pracodawcy dysponują dość ograniczonymi narzędziami. Zazwyczaj są to ogłoszenia zamieszczane w mediach lub internecie, które docierają tylko do osób aktywnie poszukujących pracy. A ci najlepsi pracę już mają. To skutkuje niską jakością kandydatur i 90 proc. nadesłanych CV jest przeważnie nietrafionych. Wydłuża to sam proces i generuje dodatkowe koszty – twierdzi Konrad Królikowski, do niedawna menadżer w Relyon Recruitment & IT Services, firmie specjalizującej się w rekrutacjach kadry kierowniczej i specjalistycznej dla branży produkcyjnej.
Po pracownika do konkurencji
– Coraz częściej przedsiębiorcy korzystają z usług firm rekrutacyjnych, które dysponują o wiele szerszym wachlarzem narzędzi dotarcia do potencjalnych pracowników. Poszukując najlepszych kandydatów, wykorzystujemy m.in. budowane przez lata sieci kontaktów, które pozwalają dotrzeć do specjalistów zatrudnionych w innych firmach – dodaje.
Królikowski przekonuje, że przedsiębiorcom bardziej opłaca się skorzystanie z firmy zewnętrznej, która szybko pozyska pracownika konkurencji. Pracodawca inaczej jest skazany na żmudne przeczesywanie rynku bezrobotnych, co tylko zwiększa wydatki.
Przejmowanie kadr jest w Polsce coraz popularniejsze. I nie zawsze wiąże się ono z koniecznością przebicia dotychczasowej stawki kandydata. – Motywacje do rezygnacji z pracy w danej firmie są różne i często nie dotyczą kwestii finansowych. Chęć sprawdzenia się na nowym stanowisku, mniejsza odległość zakładu od miejsca zamieszkania czy niezadowolenie ze współpracy z przełożonym to przyczyny, dla których pracownicy często zmieniają pracodawcę, nie oczekując wyższej płacy. Dzięki wysokiemu poziomowi specjalizacji zewnętrzna firma szybciej dotrze do takich kandydatów niż sam pracodawca. Takie działania były, są i będą stosowane, szczególnie kiedy inne formy pozyskania wartościowych pracowników nie skutkują – podsumowuje.
Takiego samego zdania jest Krzysztof Załuska, dyrektor zarządzający w GoodMan Doradztwo Personalne, firmie oferującej pomoc w zakresie doradztwa personalnego i rekrutacji. – Ciężko jest znaleźć kandydata, który spełni nasze wymagania, bo specjaliści mają już pracę. Najtańszym i najbardziej efektywnym sposobem na znalezienie specjalisty jest szukanie spośród osób już zatrudnionych – przekonuje w rozmowie z INN:Poland.
Ponadto twierdzi, że pracodawcy mają coraz większy problem ze sprostaniem wymaganiom pracownika. Pracownik często bierze udział w rekrutacji, a następnie – już na podstawie uzyskanej propozycji finansowej – negocjuje lepsze wynagrodzenie z dotychczasowym pracodawcą. Wspomina, że to doskonały czas dla osób z doświadczeniem, które chcą się rozwijać, a przy okazji lepiej zarabiać.
Brak rąk do pracy
Jak informuje GUS, bezrobocie spadło w czerwcu do 7,2 proc. W Polsce tak niskiego bezrobocia w tym konkretnym miesiącu nie było od 26 lat. – Problem braku rąk do pracy, dotychczas omawiany w kategoriach „wyzwań przyszłości”, materializuje się na naszych oczach. Nie ma już kogo zatrudniać. Niemal wszyscy, którzy mieli w miarę aktualne kompetencje i chęć do pracy, znaleźli zajęcie – przekonuje prof. Elżbieta Kryńska, kierownik Katedry Polityki Ekonomicznej Uniwersytetu Łódzkiego.
Przyjrzyjmy się najnowszym badaniom Saratoga HC Benchmarking, które są przeprowadzane na świecie już od 30 lat. Wynika z nich, że w Polsce wydatki związane z pozyskiwaniem pracownika w latach 2011-2014 wzrosły o ponad 40 proc. Wzrost o prawie połowę odnotował też przeciętny czas trwania naboru. Podczas gdy w 2011 r. rekrutacja kosztowała przeciętnie 1860 zł, tak w 2014 r. jej koszt wzrósł do 2640 zł. W wypadku firm produkcyjnych wzrasta on nawet do 4300 zł.
Rynek pracownika jest obecnie silniejszy niż w 2014 r., bo mamy rekordowo niskie bezrobocie. Nie dziwi więc, że przedsiębiorcy zatrudniają podmioty zewnętrzne, które celują w szybkie pozyskiwanie osób już pracujących. W ten sposób przedsiębiorstwa zmniejszają wydatki, które generują mało skuteczne rekrutacje wśród bezrobotnych, i zyskują kompetentnego pracownika.
– W wypadku rekrutacji liczy się czas, a czas to dla firmy zasoby finansowe. Rekrutując pracowników aktywnych zawodowo w swojej branży mamy pewność, że potencjalni kandydaci mają niezbędne kompetencje i doświadczenie. Współpraca z agencją rekrutacyjną gwarantuje m.in. sprawnie przeprowadzony proces rekrutacji we wskazanym terminie, prezentację kandydatów zgodnych z tzw. profilem kompetencyjnym firmy. Pozyskiwanie kandydatów do pracy przez firmę zewnętrzną pozwala znacznie skrócić czas rekrutacji, nawet o kilka tygodni. Szybkie tempo oznacza dla korporacji, przedsiębiorstw znaczne oszczędności – opowiada INN:Poland Ewa Florczyk-Matracka, senior konsultant w firmie doradztwa personalnego People.
Nielojalny pracownik w cenie jak nigdy
Najmniej lojalnymi pracownikami są – generalizując – młode osoby, które wybierając pracę, zwracają głównie uwagę na pieniądze. – Szczególnie osoby z pokolenia Y (millenialsi, czyli urodzeni w latach 1982-2004 – przyp. red.) patrzą twardo i bezwzględnie na rynek. To zarobki są dla nich najważniejszym czynnikiem. Wynagrodzenie finansowe decyduje, czy przejdą do konkurencji – wyjaśnia Krzysztof Załuska z GoodMan Doradztwo Personalne.
Pozyskiwanie pracowników konkurencji nie jest w Polsce rzeczą nową, ale w ostatnim czasie nasiliło się. – To nie jest nowe zjawisko. Od zawsze dobrzy specjaliści byli rozpoznawani na rynku pracy. Firmy zgłaszają się do headhunterów, bo chcą zbudować zainteresowanie konkretnej osoby ofertą pracy. Obecnie najczęściej headhunterzy otrzymują zlecenia od firm rozwijających się w obszarach, gdzie liczą się rzadkie kompetencje – mówi nam Ewa Solarczyk z Lee Hecht Harrison DBM Polska; firma zajmuje się umacnianiem zaangażowania pracowników i zatrzymywaniem ich na stałe.