W Polsce ciągle przybywa pszczół. Tych pożytecznych owadów jest obecnie więcej niż w ubiegłym roku. Idzie za tym całkiem dochodowy biznes, zwłaszcza że pszczoły polubiły także w ostatnim czasie miasto.
Wzrost nie jest bardzo spektakularny, ale zdecydowanie nastraja optymistycznie. W ostatnim roku przybyło bowiem 56 tys. pszczół, co oznacza wynik lepszy o około 4 proc. do poprzedniego, takie informacje podaje Piotr Semkiw z Zakładu Pszczelnictwa Instytutu Ogrodnictwa w Puławach. Jego zakład jako jedyny wylicza, ile pszczół występuje w Polsce.
Jak to wszystko przekłada się na robienie biznesu? – W Polsce w ostatnich latach rośnie zainteresowanie pasiekami, co potwierdza rosnąca liczba pszczelich rodzin. Prawdopodobnie wynika to z poprawy opłacalności produkcji i wsparcia pszczelarstwa przez programy unijne – przekonuje w rozmowie z „Pulsem Biznesu” Marta Skrzypczyk, starszy ekspert ds. analiz sektorowych i rynków rolnych w Banku BGŻ BNP Paribas.
Sprzedajemy dużo miodu poza granicami kraju. W 2016 r. sprzedano 14 tys. ton – jest to co najmniej dobry wynik. Najbardziej rozsmakowali się w naszym miodzie Francuzi, Niemcy i Belgowie.
Dane z rejestrów Powiatowych Inspektoratów Weterynarii pokazują, że obecnie w Polsce występuje około 1,5 mln pszczelich rodzin. Okazuje się, że najwięcej z nich spotkamy w lubelskim. Najmniej zaś w podlaskim. Dwie trzecie pszczelich pni – 547 tys. – znajduje się w pasiekach liczących od 21 do 50 uli.
Rok 2016 zamknął wynik 24 tys. ton wyprodukowanego miodu, czyli o 10 proc. więcej w stosunku do ubiegłego. Jak się to ma do kilku lat wstecz? Dla przykładu, w 2010 r. produkcja miodu była szacowana na tylko 12,5 tys. ton.
Firmy coraz chętniej instalują ule na dachach. Teoretycznie chodzi o poprawę ekosystemu, w praktyce jednak jest to sprytny zabieg marketingowy. Przedsiębiorstwo wysyła bowiem wówczas sygnał, że dbając o malutkie stworzenia, zadba tym bardziej o klientów i pracowników. Więcej o wymieraniu pszczół tutaj.