
Reklama.
Sytuacja jest o tyle zaskakująca, że zwolnienia pracowników, którzy zostali ściągnięci za rządów PO i PLS, przeprowadził już poprzedni zarząd. – Sprawdzano, kto był zatrudniony w którym roku i tylko to wystarczało za podstawę do zwolnienia – przekonuje w rozmowie z Money.pl jeden z menedżerów ze środowiska osób, które na kolej trafiły prosto z banków i instytucji finansowych.
Do PKP zostali zwerbowani przez byłego szefa polskich kolei Jakuba Karnowskiego. Wraz z jego rezygnacją w listopadzie 2015 r., kadry opuszczały kolejne osoby, a z czasem objęło to niższe szczeble.
Poprzedni zarząd w marcu pozostawił po sobie atmosferę skandalu. Chodziło bowiem o kontrakt z Sensus Group. Okazało się, że PKP wypłacało ogromne pieniądze SG, której wspólniczką była księgowa PiS. Wszystkim czworgu członkom zarządu postawiono zarzuty nieumyślnego wyrządzenia szkody w imieniu PKP – ich wartość wyniosła 1,9 mln zł. Z czasem pojawiły się kolejne zwolnienia (dyscyplinarne), teraz zaś ich temat znów powraca.
– Spółka analizuje efekty działań z lat poprzednich, określa swoje strategiczne cele i do nich dostosowuje swoją strukturę. Jest to normalna praktyka w funkcjonowaniu wszystkich przedsiębiorstw – twierdzi rzeczniczka PKP Paulina Jankowska.
– Rzeczywiście, po przeprowadzonych kontrolach i audytach podjęto decyzję o rozwiązaniu stosunku pracy z niektórymi pracownikami, a w przypadku kilku osób przeprowadzono lub podjęto działania w zakresie zwolnienia w trybie dyscyplinarnym – podsumowuje. Nie poinformowano jednak, dlaczego doszło do zerwania umowy z danymi osobami.
źródło: Money.pl