Program „Praca dla więźniów” miał być innowacyjnym pomysłem Ministerstwa Sprawiedliwości na rehabilitację skazanych oraz na dostarczenie odpowiedniej liczby rąk do pracy dla polskich firm. Okazuje się wielką kompromitacją – wielu z nich daje nogę, gdy tylko poczuje powiew wolności.
W ciągu ostatniego pół roku z pracy uciekło dokładnie 118 więźniów. To osobista porażka wiceministra sprawiedliwości, Patryka Jakiego, bowiem to on jest odpowiedzialny za ów program. Tylko część uciekinierów udało się złapać.
Z kolei inni skazani zostali złapani na kradzieżach z przesyłek na poczcie, do której zostali skierowani jako siła robocza. Proceder opisała miesiąc temu "Gazeta Pomorska". Ok. 50 osadzonych w ramach rządowego programu "Praca dla więźniów" trafiło do węzła Poczty Polskiej w Lisim Ogonie (woj. kujawsko-pomorskie). Więźniowie mieli się tam zajmować przede wszystkim sortowaniem paczek i listów. W niedługim czasie w ich szatni odnaleziono różne cenne przedmioty, głównie drogie telefony komórkowe wykradzione z przesyłek.
Ministerstwo Sprawiedliwości miało fajny plan. Im więcej pracujących więźniów, tym teoretycznie mniej pieniędzy trzeba na nich wydawać. Do tego dochodzi oczywiście aspekt resocjalizacyjny a także gospodarczy. Więźniów można przecież zatrudnić za stosunkowo niewielkie stawki do prac, których inni chętnie nie podejmą.
W całym 2016 roku uciekło 161 więźniów korzystających z programu "Praca dla więźniów", w ciągu pierwszych 6 miesięcy tego roku – aż 118. Brakuje jednak danych dotyczących tego, ilu więźniów skorzystało z wolności na chwilę a ilu postanowiło do więzienia w ogóle nie wracać.
Ministerstwo Sprawiedliwości próbuje się tłumaczyć, że liczba pracujących więźniów zwiększyła się z 20 tys. do 36 tys. za kadencji Jakiego. Dodaje, że w 2016 roku skazani przepracowali łącznie 4 mln 659 tys. godzin i wycenia wartość ich pracy na 51 mln złotych.
Od niedawna przedsiębiorcy mają więcej możliwości zatrudniania więźniów. Dostają tzw. ryczałty za ich pracę, w zeszłym roku był to ekwiwalent 12 mln zł. Korzysta z nich 300 firm. A środki wypłacane są z Funduszu Aktywizacji Zawodowej Skazanych, do którego trafia 35 proc. pensji każdego pracującego więźnia.