Reklama.
Przetarg na dostarczenie naszemu wojsku 26 dużych autobusów pasażerskich wygrała firma MAN. Dzięki czemu wojsko polskie zapłaci jej niemal 30 mln zł. Niemiecki koncern był jedynym oferentem, bo nasz rodzimy Autosan nie złożył dokumentów na czas. Spółka z Sanoka spóźniła się dosłownie o 20 minut.
Sytuacja jest tym bardziej kuriozalna, że nie próbowano nawet wnioskować o warunkowy udział w przetargu. Autosan miał bowiem prawo odwołać się od decyzji o odrzuceniu oferty. Tak się jednak nie stało.
Niedopatrzenie pracownika polskiej spółki zostało już ostro skrytykowane. – Osoba odpowiedzialna za tę sytuację została zwolniona w trybie dyscyplinarnym, powiadomiono też Centralne Biuro Antykorupcyjne i Służbę Kontrwywiadu Wojskowego – pisze na Twitterze wiceszef MON Bartosz Kownacki. Jak dodaje minister, zarząd spółki będzie dochodził roszczeń finansowych na drodze postępowania cywilnego.
– Sprawa jest tak bulwersująca, że trzeba dokładnie sprawdzić, czy to był błąd, czy może zamierzone działanie. Czy to jest przejaw jakiegoś totalnego bałaganiarstwa, nieodpowiedzialności? – komentował w rozmowie z RMF24 Czesław Mroczek, były wiceminister obrony, odpowiedzialny w rządzie PO-PSL za zakupy dla armii. Mroczek zastanawiał się również, czy ludzie odpowiedzialni za przetarg celowo złożyli ofertę zbyt późno.
Przetarg został ogłoszony w kwietniu 2016 r., a ogłosiła go 2 Regionalna Baza Logistyczna w Rembertowie.
Przed sześcioma miesiącami Polska Grupa Zbrojeniowa przejęła Autosan. Miało to na celu uchronienie producenta przed upadkiem.
źródło: RMF24