
Reklama.
– Zrobili ze mnie złodzieja, a potem usłyszałem, że mają taką procedurę. Jeśli klient – nawet z winy stacji – nie zapłaci za cokolwiek, sprawa ląduje na policji. Orlen mając moje tablice na monitoringu, nie zadał sobie trudu, by spróbować się ze mną skontaktować – relacjonuje mężczyzna w rozmowie z portalem silesion.pl.
Zawinił człowiek (do czego stacja później się przyznała) ale sytuacja wywołała lawinę niemiłych zdarzeń. Orlen zawiadomił policję, a dąbrowianin dostał telefon z komisariatu. Przypomnienie sobie zdarzenia sprzed kilku dni zajęło mu dłuższą chwilę. Całą sytuację postanowił wyjaśnić u źródła.
– Potraktowano mnie dość obcesowo, a kierownik stwierdził, że powinienem patrzeć na rachunek – twierdzi 36 lat. Okazało się również, że pomimo wpłacenia brakującej kwoty, stacja nie ma zamiaru wycofywać oskarżenia.
Sprawa znalazła więc swój finał na komisariacie, gdzie według relacji mężczyzny, policjanci nie ukrywali rozbawienia całą sytuacją. Mariusz Miszczyk, rzecznik prasowy policji w Dąbrowie Górniczej przyznał jednak, że przed zgłoszeniem kradzieży Orlen powinien upewnić się, że rzeczywiście do niej doszło.
Co na to sam Orlen? W oświadczeniu prasowym broni się, że policja została powiadomiona, by ustalić „osobę zobowiązaną do dokonania płatności” i twierdzi, że to właściwy tryb postępowania, wynikający z przepisów. – Uprzejmie informujemy, że funkcjonowanie stacji paliw z założenia obarczone jest ryzykiem zaistnienia nietypowych sytuacji, w tym m.in. nieuiszczeniem płatności za paliwo – pisze sieć stacji paliw. Uznanego za przestępcę 36-latka taka odpowiedź raczej nie będzie satysfakcjonowała.
źródło: Silesion