Jesteśmy na tyle mało zamożnym narodem, że większość Polaków nie ma żadnej poduszki finansowej. W trudnych czasach nie możemy się wesprzeć oszczędnościami, więc sprzedajemy to, co mamy wartościowego.
Do sprzedania jakiegoś przedmiotu po to, by mieć pieniądze na bieżące wydatki przyznaje się ponad 40 proc. Polaków. Połowa z tych osób (czyli ok. 20 proc. badanych) zrobiła to kilka razy w życiu a co dwudziesta osoba była do tego zmuszona regularnie. Wśród tych ostatnich jest dwukrotnie więcej kobiet, niż mężczyzn.
Gdy przyciśnie nas zła sytuacja finansowa, najczęściej pozbywamy się biżuterii. Robi tak łącznie 37 proc. osób, które musiały coś sprzedać i jednocześnie aż połowa pań, które zdecydowały się na upłynnienie swoich ruchomości.
Prawie 1/3 ludzi pozbywa się ubrań, w tym również celują panie. Panowie upłynniają głównie elektronikę i sprzęt RTV. Najmniej chętnie Polacy sprzedają samochody.
Czy wyprzedawanie naszego majątku wiąże się z odium społecznym lub wstydem? Większość badanych nawet jeśli postrzega takie sytuacje jako wstydliwe czy kłopotliwe, ma na wyciągnięcie ręki zarówno rosnącą sieć lombardów, jak i portale on-line do sprzedaży wszelkich dóbr z drugiej ręki. Świadczy to o tym, że taki model wyprzedaży coraz bardziej się upowszechnia, a przez to - przestaje być postrzegany jako coś stygmatyzującego.
Większość sprzedających to osoby pozbywające się niepotrzebnego sprzętu elektronicznego lub mebli, jednak wśród sprzedawców są i tacy, którzy swojej biżuterii, ubrań lub elektroniki pozbywają się z konieczności. Wyprzedaże garażowe są w Polsce nadal stosunkowo mało popularne, jednak taką rolę skutecznie przejęły portale aukcyjne.