Ucieszy każdego, kto kiedykolwiek "grał w grę". W tym roku do prezentu dla gracza podejdź inaczej
Dawid Wojtowicz
04 września 2017, 10:12·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 04 września 2017, 10:12
W okresie świątecznym wszyscy szukamy prezentów trafiających w gusta naszych bliskich. Jeśli mamy w domu melomana, to kupujemy płytę. A co powinien dostać pod choinkę zapalony gracz? No jasne, że grę, a cóż innego? W tym roku polecamy jednak porzucić schematyczne myślenie i postawić na... książkę. Skąd taki dziwny pomysł? Ponieważ każdy miłośnik elektronicznej rozrywki przy komputerze czy konsoli musi zapoznać się z papierowym dziełem, któremu poświęcamy niniejszy artykuł.
Reklama.
Najpierw jednak krótkie wprowadzenie do lektury, która wyżej podpisanego pochłonęła bez reszty. W latach 90. rozpętała się bezpardonowa wojna, której front ominął jednak Polskę. A był to konflikt naprawdę na ogromną skalę, gdzie każda z walczących stron wyszła z założenia, że wszystkie chwyty są dozwolone, aby zmiażdżyć przeciwnika i zapewnić sobie pozycję absolutnego hegemona na świecie.
Wprawdzie podczas tej batalii krwi nie przelano, ale niejeden cywil ostro pokłócił się z drugim o to, która strona jest lepsza. Tak z grubsza wyglądały skutki walki o przychylność klientów między producentami konsol Nintendo i Sega, dla której przemysł gier video ukuł termin ''Wojny konsolowe''. Pod takim właśnie tytułem 13 września do polskich księgarni i sklepów internetowych trafiła bestsellerowa książka Blake'a J. Harrisa demaskująca sekrety tego legendarnego konfliktu.
Łyk historii
Zanim ktokolwiek zabierze się za lekturę tej książki, którą recenzent ''Forbes'' okrzyknął ''jedną z najlepszych książek non-fiction, jakie kiedykolwiek czytał'', warto znać kontekst omówionych w niej wydarzeń. W 1990 roku niekwestionowanym królem gamingu była japońska firma Nintendo, do której należało 90 proc. rynku gier na konsole. Konkurowała z nią mająca również japoński rodowód Sega, która wydawała się jednak nie mieć szans w starciu z tak silnym graczem.
Wszystko zmienił Tom Kalinske, menadżer, niezwiązany dotychczas z branżą gier, za to specjalizujący się w rozwiązaniu trudnych przypadków. Ten znany z serdeczności w życiu prywatnym jegomość w świecie wielkiego biznesu okazał się agresywnym drapieżnikiem, który dzięki zawziętości oraz agresywnej polityce (konkurencyjne ceny, celowanie w nastoletniego gracza, reklamowanie produktu na zasadzie ''anty'', czyli jawnego nabijania się z rywala) zdołał przełamać monopol Nintendo i jeśli nie ostatecznie pokonać, to chociaż doścignąć Goliata.
Wypowiedziana przez Kalinskiego wojna toczyła się na bardzo wielu frontach – od gospodarstw domowych, poprzez salony z grami, a skończywszy na agencjach reklamowych. Uświadomiła, że nawet największe ryzyko czasem popłaca, udowodniła, że wizja jednego człowieka może zmienić wszystko, a przy tym pokazała światu, jak potężnym orężem jest przemawiająca do wyobraźni antyreklama. Lekcję, jaką popłynęła z pojedynku niebieskiego jeża Sonika (maskotki Segi) z pyzatym hydraulikiem Mario (ikoną Nintendo) producenci konsol zapamiętali na zawsze.
Korporacyjny dreszczowiec
Wiekopomnemu starciu z ubiegłego wieku przyjrzał się bliżej Blake J. Harris, który nie poszedł jednak na łatwiznę i nie zdecydował się przelać na papier tej fascynującej opowieści w formie tradycyjnej książki historycznej. Prowadząc narrację z perspektywy trzeciej osoby, ujął całość tak, jakby był bezpośrednim świadkiem tamtych gorących wydarzeń. I to z wprawą godną rzetelnego kronikarza, który nie tylko szczegółowo naświetla ich tło, ale także w równym stopniu kładzie nacisk na emocje i odczucia ''obserwowanych'' osób.
Do swojej pracy, trzeba przyznać, przygotował się bardzo starannie, odbywając setki wywiadów z byłymi pracownikami Nintendo i Sony, w tym z głównym bohaterem całej historii, Tomem Kalinskim – budowniczym wartego 60 mld biznesu. Choć rozmowy w zaciszach firmowych gabinetów przeplata długimi wstawkami opisującymi historyczne, nie zawsze znane opinii publicznej fakty, książkę czyta się jak świetną powieść fabularną z elementami zręcznie budującego napięcie dreszczowca, który bynajmniej nie pudruje korporacyjnej rzeczywistości.
W pamięć szczególnie zapada scena, gdy Kalinski, nowo powołany prezes Sega America (to właśnie w Ameryce i Europie w tamtych czasach wykuto olbrzymi sukces Segi), spotyka się po raz pierwszy z zarządem japońskiego koncernu, aby zaprezentować swój oryginalny, a zarazem wielce ryzykowny plan walki z Nintendo. Dochodzi tu do ciekawego zderzenia japońskiego konserwatyzmu z amerykańską wiarą w marzenia i choć finał jest przewidywalny, triumf Kalinskiego świeci naprawdę silnym blaskiem.
Nie będzie oczywiście odkryciem, że ''Wojny konsolowe'' to obowiązkowa pozycja dla zafascynowanych historią gamingu amatorów konsol. Tym bardziej że zacięta bitwa między Sonikiem i Mario nie wywołała trzęsienia ziemi w wówczas raczkującej na wolnym rynku Polsce, gdzie 16-bitówki Sega Genesis/Mega Drive i Nintendo SNES można było co najwyżej nabyć od obrotnego handlarza na bazarze (osobiście wyżej podpisany namiętnie pogrywał w ''Mortal Kombat'' na Mega Drive, nie do końca świadomy, jak ciężki bój przyszło stoczyć jej twórcom).
Co najważniejsze, wydana w 2014 roku powieść Harrisa wciągnie nie tylko growego geeka. To przede wszystkim dzieło bezlitośnie obnażające kulisy wielkiego biznesu i tego gamingowego, który graczom kojarzy się z czystą pasją (jak się okazuje, za którą stoją bezwzględne marketingowe zagrywki w zażartym wyścigu po gigantyczne pieniądze), i tego, który w zasadzie jest immanentną cechą każdej korporacji. Dlatego targetem tej książki może być zarówno uczący się biznesowego rzemiosła przedsiębiorca, jak i ''czarowany'' przez duże firmy szary Kowalski.
Przyszłość
Za oceanem ''Wojny konsolowe'' spotkały się z takim uznaniem, że podjęto decyzję o produkcji dokumentu na podstawie tej książki. Projekt ten realizuje duet Seth Rogen i Evan Goldberg, którzy w formie luźnej dyskusji między sobą napisali przedmowę do najnowszego wydania powieści Harrisa. Trwają też przymiarki do nakręcenia pod szyldem Sony osnutego na jej kanwie pełnometrażowego filmu fabularnego. Do rąk polskich czytelników trafiła ona 13 września, dzięki uprzejmości założonego w 2010 roku wydawnictwa SQN.
I na koniec dygresja do wojen konsolowych, którą można podzielić się z dzisiejszej perspektywy. Choć swego czasu Sega napsuła sporo krwi konkurentowi, to jednak ostatecznym zwycięzcą okazało się Nintendo, które do dziś daje graczom możliwość zabawy przy swojej konsoli, obecnie znanej jako Nintendo Switch.
Z rynkiem hardware Sega pożegnała się w 2001 roku po klapie Dreamcasta i aktualnie koncentruje się na tworzeniu gier. Jednak Nintendo też w końcu musiało przełknąć gorycz porażki, zdetronizowane przez innych rynkowych graczy – dziś w globalnym rankingu ustępuje miejsca takim gigantom jak Sony (Playstation) i Microsoft (Xbox).