Sfałszowane leki stają się plagą. Trafiają już nie tylko do pokątnej sprzedaży internetowej. Eksperci alarmują: "fałszywki" zalewają także apteki i szpitale. Co gorsza, wydajemy na nie ponad 100 mln zł rocznie, wynika z raportu Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. Te specyfiki nigdy nie powinny trafić w nasze ręce.
Co setny lek trafiający na polski rynek jest sfałszowany - to wynik badań URPL. Wśród podróbek królują przede wszystkich medykamenty dla alergików, preparaty na potencję, leki przeciwmalaryczne oraz leki na serce i środki przeciwbólowe.
W trakcie zorganizowanej przez urząd konferencji Przeciwdziałanie fałszowaniu leków w trosce o zdrowie i bezpieczeństwo pacjentów”, prezes Grzegorz Cessak zauważył, że największe zagrożenie stanowią leki kupowane za pośrednictwem sieci. Z raportu wynika, że nawet połowa z nich to podróbki. Eksperci podkreślali, że ze sfałszowanymi lekami możemy się spotkać nawet w aptekach i szpitalach.
Czy podróbki farmaceutyków mogą być niebezpieczne dla naszego zdrowia? Tak, szczególnie wtedy, gdy od ich stosowania bezpośrednio zależy nasze życie i zdrowie. – 32 procent sfałszowanych tabletek nie zawiera substancji czynnych, i to jest duże zagrożenie, szczególnie w ciężko wyleczalnych jednostkach chorobowych, gdzie podanie leku jest niezbędne dla uratowania życia pacjenta – opowiadał Cessak.
Za zagłębie handlu podróbkami uważa się Wólkę Kosowską. Część z medykamentów produkowanych jest domowymi metodami w Polsce, część przez teren naszego kraju tylko przejeżdża. Leżymy bowiem na szlaku przemytniczym – podróbki ze Wschodu są transportowane do krajów Europy Zachodniej.