Niektórzy klienci nowo otwartej lubelskiej Ikea rzucili się na zielone jabłka. Po ich ugryzieniu okazywało się jednak, że mamy do czynienia z atrapami. Jedna z czytelniczek „Tygodnika Lubelskiego” przesłała do jego redakcji zdjęcia pogryzionej atrapy.
Nieporozumień związanych z lubelskim otwarciem jest więcej. Każdy z klientów dostał bowiem przy wejściu żółtą torbę, w której mógł schować zakupy. Nie zdając sobie z tego sprawy, część wkładała torby do kieszeni.
Polacy podczas otwarcia nowego sklepu Ikea w Lublinie pokazali, że są bardzo przywiązani do marki. Do salonu ciągnęły prawdziwe tłumy – 23. tys. osób ruszyło po szwedzkie meble czy tanie akcesoria. Doszło nawet do zakorkowania pobliskiego parkingu.
Co skłoniło ludzi do tak tłumnego szturmowania Ikea? – W ogóle nie przerażało nas to, że mogą być tłumy. Raz, że ciekawość, dwa że może będą jakieś promocje. Dużo się o mówi o Ikea, że to takie renomowane, więc przyszłyśmy zobaczyć – opowiada „Wyborczej” jedna z klientek obecnych na otwarciu, Pani Irena, emerytka.
– Po prostu chcieliśmy być pierwsi, bo wiedzieliśmy, że potem będą korki. Ikea to przede wszystkim genialne akcesoria, super się sprawdzają, mamy je w domu. Bardzo się cieszę, że będę miała ją blisko – twierdzi z kolei Ewelina, uczennica z Lublina. Dziewczyna stała pod drzwiami marketu już na godzinę przed otwarciem.
Otwarcie Ikea w Lublinie z wynikiem 23 tys. kupujących okazało się wynikiem większym o parę tysięcy niż w wypadku otwarcia salonu w Bydgoszczy. To drugi tak duży salon tej firmy w naszym kraju. Jego powierzchnia wynosi 33,5 tys. mkw., zaś w ofercie znajduje się prawie 10 tys. produktów.