
Reklama.
„Kiedy dotarliśmy na spotkanie autorskie z Nelą, tłumy, jakie tam zobaczyliśmy, trochę mnie przeraziły” – opisuje wieczorek autorski młodej podróżniczki autorka jednego z parentingowych blogów. – „Nawet, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że było to dwa, trzy razy więcej ludzi niż zazwyczaj, bo każde dziecko musiało przyjść z rodzicami. Wystarczy powiedzieć, że po autograf w książce czekaliśmy w kolejce półtorej godziny (nie liczę godzinnego wystąpienia Neli, kiedy dzieci słuchały, oglądały filmy i brały udział w konkursach, a rodzice już zajmowali kolejkę). A byliśmy mniej więcej w jednej czwartej długości tejże kolejki!” – dodaje.
Nela pojawiła się po raz pierwszy mniej więcej cztery lata temu na antenie TVP. Już wówczas miała za sobą szereg dalekich, egzotycznych podróży: Boliwia, Chile, Peru, Tajlandia, Kambodża, Filipiny, Malezja, Etiopia, Zanzibar, Tanzania, Kenia. „Wspięłam się już na Andy w Boliwii, zwiedzałam boliwijskie wulkany i gejzery, podziwiałam Machu Picchu w Peru, zaprzyjaźniłam się z Masajem w Afryce, głaskałam tygrysa w Tajlandii, a na Filipinach zeszłam 120 metrów w głąb jaskiń, widziałam 2 miliony nietoperzy wylatujących na żer, ratowałam żółwia na Filipinach” – wyliczała na swoim fanpage na Facebooku.
Chcesz napisać książkę? A ja: tak
Pasję do zwiedzania świata dziewczynka miała podchwycić od Steve'a Irwina – nieżyjącego już znanego autora podróżniczych relacji połączonych z obserwacjami przyrodniczymi i eksperymentami. Podobnie jak ten Australijczyk, Nela szturmem zdobyła serca widzów, a zaledwie kilka miesięcy później – czytelników. Już w kilka miesięcy po antenowym debiucie, wiosną 2014 roku, miała na koncie też książkowy. Pierwsza publikacja nosi tytuł „10 niesamowitych przygód Neli”.
Pasję do zwiedzania świata dziewczynka miała podchwycić od Steve'a Irwina – nieżyjącego już znanego autora podróżniczych relacji połączonych z obserwacjami przyrodniczymi i eksperymentami. Podobnie jak ten Australijczyk, Nela szturmem zdobyła serca widzów, a zaledwie kilka miesięcy później – czytelników. Już w kilka miesięcy po antenowym debiucie, wiosną 2014 roku, miała na koncie też książkowy. Pierwsza publikacja nosi tytuł „10 niesamowitych przygód Neli”.
– Mama powiedziała: Nela, chcesz napisać książkę? Ja powiedziałam: tak. Miałam taki sam pomysł. I zaczęłyśmy pisać – cytował dziewczynkę tygodnik „Wprost”. – Mówiłam mamie, co ona może napisać i wtedy mama to pisała. Czasami ja pisałam, a mama mi mówiła. I tak na zmianę. I na przykład dzieci, które wyjeżdżają w jakąś podróż, mogą sobie zabrać tę książkę i zobaczyć, co może się stać w dżungli – dorzucała.
– Oczywiście, początkiem kariery Neli Małej Reporterki była seria telewizyjna, po niej pojawiła się seria książek, która stała się zarazem nawiązaniem do programów, jak i ich fajnym rozwinięciem. Zaczęliśmy publikować te książki po tym, jak opiekunowie Neli zgłosili się do nas – mówi INN:Poland Aleksandra Kurowska z wydawnictwa Burda Media, które wydaje książki jedenastolatki, opatrzone brandem „National Geographic”. Pisanie książek idzie dziewczynce jak z płatka: do tej pory zdążyła ich wydać już sześć, a wraz z końcem ubiegłego roku wszystkie tytuły wylądowały w pierwszej dziesiątce najlepiej sprzedających się pozycji w Empiku, co przyniosło jej na początku tego roku nagrodę Bestsellery Empiku 2016.
Wśród krytyków literackich i osób zajmujących się rynkiem wydawniczym można usłyszeć, że skoro przynajmniej niektórym celebrytom książki piszą autorzy-widma tak może być i w przypadku – skądinąd, utalentowanej – dziewczynki. No bo kiedy miała by ona czas na spisywanie i redagowanie tych wszystkich historii, po lekcjach? – Oczywiście, Nela pisze książki po lekcjach, to jedno z jej dodatkowych zajęć, gdyż poza tym podróżuje, prowadzi audycje w TVP i RDC. To jest bardzo aktywna mała dziewczynka – ripostuje na nasze pytania Aleksandra Kurowska.
Od żółwia po zagrożone gatunki
„Ogrom informacji, jakie można znaleźć w książkach Neli to tylko pierwsza z ich zalet” – pisze autorka bloga Sonrisabooks. – „Drugą jest fakt, że pisała je dziewczynka mniej więcej w wieku odbiorców. I choć z pewnością te książki zostały poddane obróbce redakcyjnej, to ich język jest taki, że dzieci na pewno zrozumieją wszystko, o czym w nich mowa” – dodaje. Do tego można też dorzucić staranną szatę graficzną, pytania do czytelników. In minus, autorka bloga może jedynie wskazać, że „akcja” książek nieustannie skacze – z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent, co wywołuje u czytelnika (o ironio, raczej tego dorosłego) poczucie chaosu.
„Ogrom informacji, jakie można znaleźć w książkach Neli to tylko pierwsza z ich zalet” – pisze autorka bloga Sonrisabooks. – „Drugą jest fakt, że pisała je dziewczynka mniej więcej w wieku odbiorców. I choć z pewnością te książki zostały poddane obróbce redakcyjnej, to ich język jest taki, że dzieci na pewno zrozumieją wszystko, o czym w nich mowa” – dodaje. Do tego można też dorzucić staranną szatę graficzną, pytania do czytelników. In minus, autorka bloga może jedynie wskazać, że „akcja” książek nieustannie skacze – z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent, co wywołuje u czytelnika (o ironio, raczej tego dorosłego) poczucie chaosu.
– Dla nas bardzo duże znaczenie miał walor edukacyjny tych książek. Walor ten wiąże się z wszystkimi publikacjami, jakie są wydawane pod brandem National Geographic – informuje nas Aleksandra Kurowska. O tym, jaka jest sprzedaż sześciu książek Neli i jaka będzie następna książka Małej Reporterki, mówić nie chce.
– Nela jest fenomenem na miarę światowego rynku księgarskiego – słyszymy. – Na pytanie, „czy już pierwsza jej książka tak dobrze się sprzedawała”, odpowiem tak: skoro ukazały się kolejne książki, odpowiedź jest jasna. Seria okazała się sukcesem, co wiązało się również z dużą rozpoznawalnością Małej Reporterki oraz uznaniem czytelników – podkreśla Kurowska.
Teraz potencjał Neli doceniła sieć Stokrotka. 24 sierpnia ruszyła – zaplanowana do końca października – kampania sieci, której twarzą i ambasadorem została Mała Reporterka. Wspomniane na wstępie naklejki mają przypominać kupującym – a właściwie ich pociechom – o losie zagrożonych gatunków zwierząt. Kto zechce wysupłać parę groszy więcej, będzie mógł kupić też maskotkę zwierzątka należącego do któregoś z owych gatunków, a częścią kampanii będzie też aplikacja mobilna „Stokrotka Zagrożone Gatunki Zwierząt”, pozwalająca zbierać materiały w wirtualnym albumie.
W ten sposób Nela stała się też częścią jesiennej rywalizacji sieci supermarketów, która miała rozegrać się między Świeżakami a Lidlakami. Być może, jeżeli autorytet i urok dziewczynki okażą się w tych zmaganiach skuteczne, będziemy oglądać Nelę Małą Reporterkę w nowej, reklamowej roli znacznie częściej.