– Jedna para z Warszawy, druga z Poznania, trzecia z Kielc. Jest też Sąborze, ale to akurat blisko. A w ostatnią sobotę prezydent Biedroń udzielił pięciu ślubów, widać więc, że większość z nich wzięły pary, które specjalnie po to przyjechały do Słupska – mówi w rozmowie z INN:Poland Karolina Chalecka ze słupskiego ratusza. Czy da się to przełożyć na pieniądze?
Od początku swojej kadencji na stanowisku prezydenta Słupska Robert Biedroń osobiście udzielił 87 ślubów parom z całej Polski. Jest – nie tylko pod tym względem – wyjątkiem wśród miejskich włodarzy. Jednocześnie okazało się, że w całej Polsce jest wielki popyt na „śluby u Biedronia”. Słupski urząd nie zarabia na tym ani grosza, ale region staje się nieco bogatszy, dostaje też świetną, darmową promocję.
Ile kosztuje ślub w urzędzie?
– Praktycznie nic nie kosztuje. My jako urząd nie pobieramy i nawet nie możemy pobierać żadnych opłat za udzielenie ślubu. Jedyny koszt to 84 złote za sporządzenie aktu małżeństwa, jest to cena ustawowa. Więc na finanse Urzędu Miasta śluby nie mają wielkiego wpływu. Jedyną opcją, kiedy pobiera się opłatę, jest „ślub na zewnątrz”, czyli nie w urzędzie stanu cywilnego w Pałacu Ślubów – mówi nam Karolina Chalecka.
Ślub w plenerze to koszt 1000 złotych, również ta cena jest ustalona ustawowo a nie przez Urząd.
– W takim przypadku prezydent albo kierownik Urzędu Stanu Cywilnego jedzie do nowożeńców, ale też nie wszędzie. Mieliśmy wiele nietypowych zapytań, wiele par chce się pobrać na statku, jedna chciała zabrać prezydenta ze sobą na jakąś wyspę i wszystko mu opłacić. Takiej możliwości nie ma, bo prezydent ma prawo udzielania ślubów tylko na terenie Słupska i jednej z gmin ościennych. Może być to lokal, może być las czy plac miejski, ale poza granice Słupska nie możemy wychodzić – uściśla Chalecka.
Dodaje, że fakt, iż prezydent Biedroń osobiście udziela ślubów nie wiąże się z żadnymi korzyściami dla magistratu.
– Jest on z definicji kierownikiem urzędu stanu cywilnego i ma prawo udzielania ślubów, oczywiście na ogół w jego imieniu działa inny urzędnik – twierdzi.
Biznes na ślubach?
Jej zdaniem śluby u Biedronia mają przede wszystkim aspekt promocyjny. Z miesiąca na miesiąc jest ich coraz więcej i większość par chce, żeby to właśnie Robert Biedroń przyjmował od nich przysięgę małżeńską. Dlaczego? Większość z nich podkreśla, że prezydent Słupska robi to w sposób wesoły, bez sztucznego zadęcia, widać, że sprawia mu to niebywałą przyjemność. A przy tym jest niezwykle taktowny i łapie świetny kontakt z ludźmi.
– Naprawdę jest tak, że większość naszych nowożeńców pochodzi spoza regionu. Sporo ludzi przyjeżdża z dużych miast, jak Warszawa czy Poznań, część nawet z zagranicy. Mieliśmy już pary z Wielkiej Brytanii a nawet Kolumbii – mówi Karolina Chalecka.
Oczywiście większość z nich decyduje się na zrobienie w Słupsku wesela. Jednak jak twierdzi rzeczniczka słupskiego ratusza, są to najczęściej niewielkie imprezy dla rodziny i najbliższych znajomych.
– Na ogół są to dość kameralne uroczystości, zresztą prezydent Biedroń jest na nie często zapraszany. Rzadko korzysta z tych zaproszeń, bo ma po prostu za mało czasu. Na przykład w ostatnią sobotę udzielił 5 ślubów, więc nawet fizycznie nie dałby rady iść do wszystkich. Z tego co wiemy, nowożeńcy najczęściej w Słupsku lub Ustce robią sobie wesele czy obiad, zostają z najbliższymi przynajmniej dzień – mówi nam Chalecka.
Na ślub udzielony osobiście przez Roberta Biedronia trzeba czekać kilka miesięcy.
– W tej chwili jest to pół roku. Prezydent Biedroń udziela ślubów w jedną sobotę w miesiącu. Wszystkie terminy do stycznia 2018 są już zarezerwowane, aktualnie szukamy wolnej soboty w lutym. Ale można też znaleźć wolny termin w inny dzień tygodnia. Coraz więcej osób bierze śluby w piątki czy inne dni. Całkiem niedawno prezydent udzielał ślubu we wtorek o godzinie 14. I to też ze względu na to, że było wiadomo, że nie ma już terminu na sobotę a bardzo chcieli, by udzielił im go Robert Biedroń – twierdzi Karolina Chalecka.
Co ciekawe, dużego wzrostu zainteresowania weselnymi imprezami nie dostrzegają słupscy restauratorzy i hotelarze.
– Wie pan, kilka mniejszych czy większych imprez w miesiącu na całe miasto i okolicę nie robi większej różnicy. Oczywiście lepiej, jak są, niż miałoby ich nie być. Ale u nas jakoś nie widać większego zainteresowania – mówi nam menedżer jednego z lokali weselnych.
– W porównaniu do lat ubiegłych robimy na pewno więcej chrzcin, ale żeby było więcej przyjęć weselnych? Chyba nie. Z parami młodymi z innych miejscowości na ogół jest tak, że jedno z małżonków pochodzi ze Słupska lub okolic, drugie zaś z innego miasta – twierdzi szefowa jednej z najstarszych restauracji w Słupsku. Wie, co mówi, bo Cechową prowadzi już ćwierć wieku.