Zapowiedziane odejście Andrzeja Twarowskiego i Tomasza Smokowskiego ze stacji Canal Plus wstrząsnęło polskim rynkiem medialnym.
Zapowiedziane odejście Andrzeja Twarowskiego i Tomasza Smokowskiego ze stacji Canal Plus wstrząsnęło polskim rynkiem medialnym. Fot. YouTube / Canal Plus
Reklama.
Zapowiedziane odejście Andrzeja Twarowskiego i Tomasza Smokowskiego ze stacji Canal Plus wstrząsnęło polskim rynkiem medialnym. To może dziwić, w końcu nie raz gwiazdy przechodzą z jednej telewizji do drugiej.
Z drugiej jednak strony Twarowski i Smokowski dla Canal Plus byli czymś więcej, niż tylko twarzami. Ze stacją byli związani od 23 lat, śmiało można ich nazwać jej wychowankami. Na dodatek są świetnymi profesjonalistami, o których z przyjemnością biłby się każdy kanał sportowy. Ale przez wiele lat nie było o tym mowy.
Na razie nie wiadomo, co skłoniło Twarowskiego i Smokowskiego do zmiany pracy. Ale pokazuje pewien niepokojący dla Canal Plus trend. Wraz z ich odejściem w mediach społecznościowych ruszyła lawina komentarzy dotyczących samej stacji. Dość zgodnych – oferta Canal Plus nie przystaje do obecnych czasów, stacja przegrywa na wszystkich polach a odejście dwóch dziennikarzy przepełniło czarę goryczy.
logo
Andrzej Twarowski i Tomasz Smokowski u progu kariery w stacji Canal Plus
– Z perspektywy normalnego użytkownika – jakim ja jestem – Canal Plus się rozszerza. Jest więcej kanałów, większa możliwość wyboru. Ale zastanawiam się czy to nie jest taki łabędzi śpiew, czy to już koniec? Canal Plus jest u nas czymś bardzo ważnym, on wprowadzał zasady, które dziś lubimy – płatną telewizję z możliwością wyboru tego, co oglądamy, z VOD i przede wszystkim najwyższą jakość. Gdyby miał się kończyć – oczywiście mówiąc czysto hipotetycznie – to byłaby to porażka europejskiej inicjatywy w starciu z amerykańską – mówi w rozmowie z INN:Poland medioznawca, prof. Wiesław Godzic.
Ofiara starcia kultur
Dodaje on, że Amerykanie i Hollywood od lat zwyciężały na niwie telewizyjnej z propozycjami europejskimi.
– Europa była powściągliwa, liczyła na jakość i to, że Europejczycy są inni. Ale oni nie są inni, to są tacy sami konsumenci, poszukujący czegoś w gruncie rzeczy prostego – twierdzi prof. Godzic.
Jego zdaniem nie można na razie mówić o upadku tak potężnej firmy, jak Canal Plus, choć przyznaje, że faktycznie od lat oddaje ona pola innym stacjom. Potwierdzają to zresztą fakty. Canal Plus jest znany z szerokiej oferty filmów oraz sportu. Tymczasem przegrywa wyścigi i przetargi na coraz większą liczbę imprez sportowych.
Wiadomo, że stacja od dłuższego czasu boryka się z poważnymi problemami. Centrala we Francji ma duże kłopoty finansowe. Należy ona do koncernu Vivendi, który co roku musi dokładać coraz większe sumy do działalności Canal Plus. Przypomina w tym instytucję charytatywną, tym bardziej, że sumy są spore, chodzi o kilkaset milionów euro rok do roku.
W zeszłym roku Canal Plus stracił prawa do pokazywania meczów czołowych lig zagranicznych na rzecz Eleven. Walczy też z Polsatem – stacja Zygmunta Solorza-Żaka prawie na pewno wystartuje w przyszłorocznym wyścigu o prawa do emisji meczów polskiej Ekstraklasy. I rzadko kto mówi o tym, że Solorz może przegrać licytację. W każdym razie potrafiłby z polskiej ligi wyciągnąć więcej pieniędzy, niż Canal Plus, będzie więc mógł ich przelicytować. A jeśli Canal Plus straci Ekstraklasę, to nie zostanie mu prawie nic.
– A za tym idą coraz mniejsze pieniądze z abonamentu. Dodałbym, że podobnie jest filmami jakościowymi. Showmax czy Netflix zabierają Canal Plus coraz większą część rynku i również zaczynają tworzyć filmy a więc jednocześnie zmniejszać koszty. W ten sposób mogą też szybko reagować na zapotrzebowanie – dodaje prof. Godzic.
Jego zdaniem, Canal Plus – stacja niebywale zasłużona dla polskiego rynku medialnego – już nie gra pierwszych skrzypiec.
logo
Prof. Wiesław Godzic SWPS.pl
– Na dodatek, jest już pewne – znów z perspektywy zwykłego użytkownika – wrażenie, że poznaliśmy całą ofertę stacji. Tymczasem widz potrzebuje ekscytacji, czegoś nowego, estra i mega. I tego chyba mu Canal Plus nie dostarcza – twierdzi medioznawca.
Nie ma seriali, nie ma widza
Jako kolejny powód pogarszającej się kondycji stacji prof. Godzic wskazuje brak wciągających seriali.
– Teraz jest na nie pora i moda. Tymczasem Canal Plus niezbyt dobrze rozpoznał tę sytuację. Dziś serial jakościowy to jest zgrupowanie w jednym miejscu kilku, kilkunastu filmów, to jest przyciągniecie widza na długotrwałą znajomość. Tymczasem wydaje mi się, że seriale są poboczną działalnością Canalu Plus – twierdzi.
Profesor Godzic nie jest też w stanie zauważyć w Canal Plus charakterystycznych twarzy, podobnych do odchodzących Twarowskiego i Smokowskiego.
– Być może stacji nie zależy na tym, nie ma celebryckiego spojrzenia. Ale porównując z innymi, to jest myślenie nieco dziewiętnastowieczne. Dajemy ci wszystko, co mamy najlepsze, nie jest ważne kto ci to daje, masz możliwość dojścia do tego – baw się i korzystaj – mówi nam Godzic. Jego zdaniem w tej chwili widz oczekuje czegoś innego – raczej seriali, ekscytacji a jeśli debaty, to raczej internetowej.
– Myślę, że Canal Plus będzie powoli umierało, ale nie spieszmy się zbytnio z tym końcem. Kiedyś sformułowałem tezę, że kino umiera. Owszem, umiera, ale pięknie. W przypadku Canal Plus pewnie będzie tak, że wyznaczą sobie pułap pewnych wyników finansowych i pewnie przez to dla widza nie będzie lepiej, lecz gorzej. Ale to może trwać może nie latami, ale sezonami – konkluduje prof. Godzic.