
Reklama.
Zapowiedziane odejście Andrzeja Twarowskiego i Tomasza Smokowskiego ze stacji Canal Plus wstrząsnęło polskim rynkiem medialnym. To może dziwić, w końcu nie raz gwiazdy przechodzą z jednej telewizji do drugiej.
Z drugiej jednak strony Twarowski i Smokowski dla Canal Plus byli czymś więcej, niż tylko twarzami. Ze stacją byli związani od 23 lat, śmiało można ich nazwać jej wychowankami. Na dodatek są świetnymi profesjonalistami, o których z przyjemnością biłby się każdy kanał sportowy. Ale przez wiele lat nie było o tym mowy.
Na razie nie wiadomo, co skłoniło Twarowskiego i Smokowskiego do zmiany pracy. Ale pokazuje pewien niepokojący dla Canal Plus trend. Wraz z ich odejściem w mediach społecznościowych ruszyła lawina komentarzy dotyczących samej stacji. Dość zgodnych – oferta Canal Plus nie przystaje do obecnych czasów, stacja przegrywa na wszystkich polach a odejście dwóch dziennikarzy przepełniło czarę goryczy.
– Z perspektywy normalnego użytkownika – jakim ja jestem – Canal Plus się rozszerza. Jest więcej kanałów, większa możliwość wyboru. Ale zastanawiam się czy to nie jest taki łabędzi śpiew, czy to już koniec? Canal Plus jest u nas czymś bardzo ważnym, on wprowadzał zasady, które dziś lubimy – płatną telewizję z możliwością wyboru tego, co oglądamy, z VOD i przede wszystkim najwyższą jakość. Gdyby miał się kończyć – oczywiście mówiąc czysto hipotetycznie – to byłaby to porażka europejskiej inicjatywy w starciu z amerykańską – mówi w rozmowie z INN:Poland medioznawca, prof. Wiesław Godzic.
Ofiara starcia kultur
Dodaje on, że Amerykanie i Hollywood od lat zwyciężały na niwie telewizyjnej z propozycjami europejskimi.
Dodaje on, że Amerykanie i Hollywood od lat zwyciężały na niwie telewizyjnej z propozycjami europejskimi.
– Europa była powściągliwa, liczyła na jakość i to, że Europejczycy są inni. Ale oni nie są inni, to są tacy sami konsumenci, poszukujący czegoś w gruncie rzeczy prostego – twierdzi prof. Godzic.
Jego zdaniem nie można na razie mówić o upadku tak potężnej firmy, jak Canal Plus, choć przyznaje, że faktycznie od lat oddaje ona pola innym stacjom. Potwierdzają to zresztą fakty. Canal Plus jest znany z szerokiej oferty filmów oraz sportu. Tymczasem przegrywa wyścigi i przetargi na coraz większą liczbę imprez sportowych.
Jego zdaniem nie można na razie mówić o upadku tak potężnej firmy, jak Canal Plus, choć przyznaje, że faktycznie od lat oddaje ona pola innym stacjom. Potwierdzają to zresztą fakty. Canal Plus jest znany z szerokiej oferty filmów oraz sportu. Tymczasem przegrywa wyścigi i przetargi na coraz większą liczbę imprez sportowych.
Wiadomo, że stacja od dłuższego czasu boryka się z poważnymi problemami. Centrala we Francji ma duże kłopoty finansowe. Należy ona do koncernu Vivendi, który co roku musi dokładać coraz większe sumy do działalności Canal Plus. Przypomina w tym instytucję charytatywną, tym bardziej, że sumy są spore, chodzi o kilkaset milionów euro rok do roku.
W zeszłym roku Canal Plus stracił prawa do pokazywania meczów czołowych lig zagranicznych na rzecz Eleven. Walczy też z Polsatem – stacja Zygmunta Solorza-Żaka prawie na pewno wystartuje w przyszłorocznym wyścigu o prawa do emisji meczów polskiej Ekstraklasy. I rzadko kto mówi o tym, że Solorz może przegrać licytację. W każdym razie potrafiłby z polskiej ligi wyciągnąć więcej pieniędzy, niż Canal Plus, będzie więc mógł ich przelicytować. A jeśli Canal Plus straci Ekstraklasę, to nie zostanie mu prawie nic.
– A za tym idą coraz mniejsze pieniądze z abonamentu. Dodałbym, że podobnie jest filmami jakościowymi. Showmax czy Netflix zabierają Canal Plus coraz większą część rynku i również zaczynają tworzyć filmy a więc jednocześnie zmniejszać koszty. W ten sposób mogą też szybko reagować na zapotrzebowanie – dodaje prof. Godzic.
Jego zdaniem, Canal Plus – stacja niebywale zasłużona dla polskiego rynku medialnego – już nie gra pierwszych skrzypiec.
– Na dodatek, jest już pewne – znów z perspektywy zwykłego użytkownika – wrażenie, że poznaliśmy całą ofertę stacji. Tymczasem widz potrzebuje ekscytacji, czegoś nowego, estra i mega. I tego chyba mu Canal Plus nie dostarcza – twierdzi medioznawca.
Nie ma seriali, nie ma widza
Jako kolejny powód pogarszającej się kondycji stacji prof. Godzic wskazuje brak wciągających seriali.
Jako kolejny powód pogarszającej się kondycji stacji prof. Godzic wskazuje brak wciągających seriali.
– Teraz jest na nie pora i moda. Tymczasem Canal Plus niezbyt dobrze rozpoznał tę sytuację. Dziś serial jakościowy to jest zgrupowanie w jednym miejscu kilku, kilkunastu filmów, to jest przyciągniecie widza na długotrwałą znajomość. Tymczasem wydaje mi się, że seriale są poboczną działalnością Canalu Plus – twierdzi.
Profesor Godzic nie jest też w stanie zauważyć w Canal Plus charakterystycznych twarzy, podobnych do odchodzących Twarowskiego i Smokowskiego.
– Być może stacji nie zależy na tym, nie ma celebryckiego spojrzenia. Ale porównując z innymi, to jest myślenie nieco dziewiętnastowieczne. Dajemy ci wszystko, co mamy najlepsze, nie jest ważne kto ci to daje, masz możliwość dojścia do tego – baw się i korzystaj – mówi nam Godzic. Jego zdaniem w tej chwili widz oczekuje czegoś innego – raczej seriali, ekscytacji a jeśli debaty, to raczej internetowej.
– Myślę, że Canal Plus będzie powoli umierało, ale nie spieszmy się zbytnio z tym końcem. Kiedyś sformułowałem tezę, że kino umiera. Owszem, umiera, ale pięknie. W przypadku Canal Plus pewnie będzie tak, że wyznaczą sobie pułap pewnych wyników finansowych i pewnie przez to dla widza nie będzie lepiej, lecz gorzej. Ale to może trwać może nie latami, ale sezonami – konkluduje prof. Godzic.